Laura Biel może uważać się za szczęściarę – jest piękna, zdolna, ma wspaniałego partnera i właśnie wyrusza na wymarzone włoskie wakacje. Nie spodziewa się, że ten wyjazd odmieni jej życie i to w najbardziej surrealistyczny sposób, jaki można sobie wyobrazić. Nieczęsto bowiem zostaje się porwanym przez głowę sycylijskiej mafii…
Gdyby ktoś powiedział jej, że w dniu 29 urodzin zostanie uwięziona w bajecznej willi włoskiego mafiosa, pewnie uznałaby to za niezły żart. Tymczasem to jednak rzeczywistość, a na dodatek porywacz oznajmia jej, że jest jego wyśnioną kobietą, która ujrzał kilka lat wcześniej, podczas śmierci klinicznej po zamachu na swoje życie. Dowodem są niezliczone portrety, zdobiące ściany jego posiadłości, które przedstawiają nikogo innego, tylko Laurę.
Porywacz, Don Massimo stawia jej ultimatum – kobieta ma mu podarować 365 dni swojeo życia, zamieszkać z nim i spróbować pokochać. Jeżeli przez ten rok nic do niego nie poczuje, pozwoli jej wrócić do domu. Jednak jeśli Laura będzie próbowała uciec przed końcem wyznaczonego czasu, zabije jej rodzinę.
Kobieta początkowa jest śmiertelnie przerażona, wściekła i próbuje przeciwstawić się władczemu Włochowi, jednak szybko przekonuje się, że jest on człowiekiem niebezpiecznym, a historie o mafii, które znała z powieści i filmów nie są bynajmniej wyssane z palca.
Między Laurą i Massimo rozpoczyna się niebezpieczna, podszyta erotyzmem gra, która z czasem przeradza się w wzajemną fascynację. Mówi się, że od miłości do nienawiści tylko jeden krok, najwyraźniej ta prawda działa także w drugą stronę. Początkowe przerażenie i wściekłość Laury zamieniają się w seksualny pociąg i zauroczenie przystojnym porywaczem. Trudno oprzeć się mężczyźnie o boskim ciele, pięknej twarzy, nieograniczonej wręcz władzy, władającemu kilkoma językami, posiadającemu majątek, który trudno sobie wyobrazić. Prywatny samolot, ogromny jacht z basenem i jacuzzi, ciuchy od najsławniejszych projektantów to luksus, do którego łatwo jest się przyzwyczaić.
Na cóż mi tyle majtek? Chyba przez całe życie tyle nie miałam. Przede mną na fotelu leżała góra kolorowych tkanin, głównie koronek. Wychyliłam się zza zasłony i zapytałam:
– Kto wybierał to wszystko?
Na mój widok zerwała się na równe nogi i podeszła bliżej.
– Don Massimo kazał przygotować dokładnie te modele z naszego katalogu.
– Rozumiem – odparłam i schowałam się za kotarą.
Wertując stertę, zauważyłam pewną prawidłowość: koronki, cienkie koronki, grube koronki, koronki… no i może trochę bawełny. Cudownie i bardzo wygodnie, zaburczałam ironicznie. Wybrałam czerwony komplet z koronki połączonej z jedwabiem i zaczęłam powoli zdejmować sukienkę, by mieć już te przymiarki z głowy. Delikatny stanik pasował idealnie na moje niewielki piersi. Odkryłam z zaciekawieniem, że mimo iż nie była to wersja push up, mój biust wyglądał w nim naprawdę kusząco. Schyliłam się i przeągnęłam przez nogi koronkowe półstringi. Gdy wyprostowałam się, i spojrzałam w lustro zobaczyłam stojącego za mną Massima. Był oparty o śanę przymierzalni, trzymał ręce w kieszeniach i lustrował mnie wzrokiem od góry do dołu. Odwrółam się do niego, piorunując go gniewnym spojrzeniem.
– Co ty …. – zdążyłam wydusić z siebie, nim złapał mnie za szyję i przycisnął do lustra.
Przywarł do mnie całym ciałem i delikatnie przesuwał kciuk po moich wargach. Byłam jak sparaliżowana, jego napięte ciało blokowało każdy mój ruch. Przestał się bawić moimi ustami i przeciągnął rękę z powrotem na szyję. Uścisk nie był mocny, nie musiał być, miał mi tylko pokazać jego dominację.
– Nie ruszaj się – powiedział, przeszywając mnie na wylot lodowatym, dzikim wzrokiem. Popatrzył w dół i cicho jęknął. – Ładnie wyglądasz – wysyczał przez zęby. – Ale nie możesz tego nosić, jeszcze nie teraz.
Jakby tego było mało, Laura szybko odkrywa, że Massimo może dać jej dużo więcej – spełnienie erotycznych fantazji, którym dotąd nie mogła dać upustu. Ich temperamenty cudownie się zgadzają, a zamiłowanie do brutalnych igraszek jest gwarancją wzajemnej satysfakcji.
Oparłam dłoń o jego twardą klatkę piersiową i delikatnie pchnęłam go, dając mu wyraźny znak, by usiadł. Nie opierał się i wykonał to, co chciałam. Patrzył zaciekawiony i rozpalony – na moją twarz, na sukienkę, na buty, a przede wszystkim na czerwoną koronkę, która zdecydowanie dominowała w dzisiejszym stroju.
Stanęłam bardzo blisko niego, tak że nie mógł nie poczuć zapachu moich perfum. Wplotłam mu prawą rękę we włosy i delikatnie pociągnęłam jego głowę w dół. Poddał się temu, nie spuszczając
ze mnie wzroku. Zbliżyłam usta do jego warg i raz jeszcze cicho spytałam:
– Nalejesz mi czy mam obsłużyć się sama?
Okazuje się, że 365 dni, które Laura miała z przymusu spędzić ze swoim porywaczem skurczy się do miesiąca – tyle bowiem będzie potrzebowała, żeby zakochać się w swojej „bestii”. Kobieta przekona się o tym tęskniąc i rozpaczając za Massimo w chwili, kiedy los niespodziewanie ich rozdzieli… Czy historia tych dwojga skończy się happy endem?
O autorce:
Blanka Lipińska – człowiek orkiestra: z zamiłowania kucharz, z wykształcenia wizażystka, z zawodu terapeuta-hipnotyzer, na co dzień menedżer nocnych klubów, okazjonalnie (kilka razy w roku) część Federacji KSW. Autorka z potrzeby, nie z przymusu, pisząca dla zabawy, nie dla pieniędzy. Miłośniczka tatuaży, orędowniczka szczerości, niepoprawna altruistka. Sfrustrowana brakiem otwartości w sprawach seksu, propagatorka rozmów pomagających zrozumieć miłość. Jej zdaniem mówienie o seksie jest tak samo proste, jak przepis na pomidorową.
Dane wydawnicze:
Edipresse Książki | ISBN 9788381176248 |s. 472| Cena: 39,90 | Premiera: 04.07.2018
Post your comments