Magdalena Majcher to autorka poczytnych i lubianych powieści obyczajowych. Nasz zespół miał wielką przyjemność już po raz kolejny porozmawiać z pisarką i zadać jej kilka pytań dotyczących najnowszej powieści „Cud grudniowej nocy”. Jak powstawała książka Magdaleny Majcher?
„Cud grudniowej nocy” to niezwykle ciekawa opowieść o pięciu kobietach, które mimo tego, że są rodziną, to bardzo się od siebie różnią. Kto według Pani powinien poznać ich historię?
To była pierwsza książka, którą pisałam, myśląc o konkretnym czytelniku. Zazwyczaj podczas pracy nad powieścią nie zastanawiam się nad tym, kto powinien ją przeczytać, komu się spodoba, ale tym razem było inaczej. Chciałam przywrócić nadzieję tym, którym święta kojarzą się przede wszystkim ze stratą, którzy patrząc na puste miejsce przy wigilijnym stole, myślą o tym, którzy odeszli.
Dwa pokolenia. Pięć kobiet. Jedna noc, która może odmienić ich życie. Magdalena nienawidzi świąt i ucieka w pracę przed bolesnymi wspomnieniami. Teresa marzy, by na chwilę przestać się martwić wszystkimi dookoła i móc zająć się sobą. Kamila musi poradzić sobie z nową rolą – partnerki i przyszłej matki. Kinga prowadzi życie, które idealne okazuje się tylko na Instagramie. Maria pragnie jednego – zgromadzić znów całą rodzinę przy wigilijnym stole. Czy grudniowa noc sprawi, że stanie się cud?
Powieść „Cud grudniowej nocy” bardzo się wyróżnia na tle Pani innych książek przede wszystkim dlatego, że ma niesamowity bożonarodzeniowy klimat. Co Panią zainspirowało do napisania powieści właśnie w świątecznym stylu? W jaki sposób narodził się pomysł na powstanie „Cudu grudniowej nocy”?
Sama bardzo lubię powieści i filmy w świątecznym klimacie. Już od dłuższego czasu marzyłam o tym, żeby napisać taką książkę. Mam taki zeszyt, w którym notuje pomysły na powieści. Kiedyś tego nie robiłam, uważałam, że te najlepsze ulegną naturalnej selekcji, ale mam ich tyle, że sama zaczęłam się gubić. 🙂 W każdym razie „Cud grudniowej nocy” to zlepek kilku pomysłów z tego zeszytu. Z kilku książek powstała jedna, o pięciu kobietach, które w tym przedświątecznym okresie z gorszym lub lepszym skutkiem radzą sobie ze swoimi osobistymi problemami.
Pani najnowsza książka to pierwsza powieść, w której mamy aż pięć głównych bohaterek! Czy przedstawienie historii tylu postaci i analiza ich zachowań nie stanowiło dla Pani dużego pisarskiego wyzwania?
Prawdę mówiąc, napisałam już taką książkę jakiś czas temu, ale w planie wydawniczym tamta powieść jest następna w kolejce, po „Cudzie grudniowej nocy”. Dobrze pisze mi się takie wielowątkowe historie. Praca nad „Cudem…” była dla mnie czystą przyjemnością. Tak duża liczba bohaterek zostawia wyobraźni naprawdę duże pole do popisu.
Kinga to niezwykle intrygująca i chyba najbardziej „współczesna” bohaterka powieści. Prezentowany przez nią w mediach społecznościowych wizerunek idealnej rodziny wcale nie jest taki w rzeczywistości. Czy uważa Pani, że w dzisiejszych czasach ludzie mają problem z okazywaniem emocji i rozmawianiem ze sobą właśnie przez tworzenie w sieci iluzji perfekcyjnego życia?
Media społecznościowe pokazują tylko tę lepszą stronę życia. Śledzimy posty naszych znajomych i myślimy „ech, oni to mają życie, stać ich na podróże, tworzą udaną parę…”. Nie zastanawiamy się, co dzieje się w ich życiu, kiedy już wylogują się z Facebooka. Nie mamy ku temu podstaw, bo wierzymy w to, co widzimy. Wiele osób wpadło w tę pułapkę. Kinga, jedna z bohaterek „Cudu grudniowej nocy”, jest tego najlepszym przykładem. Nie chce rozmawiać o swoich problemach, woli utrzymywać, że one nie istnieją, konsekwentnie kreując swój wizerunek w sieci. Ma Pani rację, to bardzo współczesna postać. Myślę, że takich King jest naprawdę dużo…
Magdalena Majcher urodziła się w Czeladzi, a od niedawna mieszka w Katowicach. Jej recenzje, wywiady i artykuły ukazują się regularnie w portalach internetowych i w prasie, a opowiadania są publikowane w czasopismach kobiecych. Prowadzony przez nią blog literacki Przegląd czytelniczy jest chętnie odwiedzany przez internautów. Magdalena Majcher wydała do tej pory dziewięć powieści.
Magdalena to bohaterka, której cierpienie z powodu utraty bliskiej osoby z pewnością wzruszy każdego czytelnika. Czy uważa Pani, że tak ogromny ból można jednak uleczyć?
Podczas pracy nad tą powieścią rozmawiałam z kobietą, która znalazła się w podobnej sytuacji, co Magdalena. Słuchałam jej słów i przecierałam oczy ze zdumienia. To jest bardzo mądra osoba, która w tak trudnej sytuacji, w tej całej beznadziei potrafiła dostrzec światło w tunelu. Wielokrotnie słyszałam, że żałoba po śmierci dziecka kończy się dopiero ze śmiercią rodzica, i chyba tak właśnie jest, ale moja rozmówczyni przekonała mnie, że istnieje jakieś życie po tej śmierci. W pewnym momencie w książce padają bardzo ważne słowa: „Miłość trwa dłużej niż życie osoby, którą kochamy”. I właśnie ta miłość, te dobre wspomnienia dają siłę.
Maria pragnie zgromadzić przy wigilijnym stole całą rodzinę, zaś jej siostra Teresa marzy, by na chwilę przestać się martwić wszystkim i móc zająć się tylko sobą. To nietypowe zestawienie postaw bohaterek, sprawia, że zaczynamy się zastanawiać nad sensem świątecznej gonitwy. Czy nie uważa Pani, że mimo wszystko Teresy brakowało przy wigilijnym stole w domu siostry?
Nie patrzę na to w ten sposób. My zbyt wiele musimy, za bardzo wsiąkamy w role, które przypisują nam inni. Spełniamy cudze oczekiwania, zapominając o sobie. Biegamy od teściowej do mamy, wysłuchując pretensji, próbując zadowolić wszystkich wokół, tylko nie siebie. Po cichu zazdroszczę Teresie tej odwagi. Bo chyba każda z nas choć przed chwilę marzyła o tym, aby w święta po prostu odpocząć, ale zawsze stawiamy obowiązki na pierwszym miejscu.
Historia każdej z przedstawionych w powieści kobiet to swoisty osobisty dramat. Czy w Pani literackim dorobku pojawi się w przyszłości nieco „lżejsza” powieść?
Nie umiem lekko. Najtrudniej pisze się o szczęściu. Bo jeśli oni oboje mają pracę, kochają się, nie okłamują, nie zdradzają, nie chorują, ich dzieci są zdrowe, a rodzice nie wtykają nosa w nie swoje sprawy… to o czym tu pisać? 😉 Lubię komplikować życie moim bohaterom, wystawiać ich na próby i obserwować, jak sobie poradzą w tej trudnej sytuacji. Mam taką potrzebę, żeby pisać o czymś. O sprawach istotnych, trudnych, często tematach tabu. To bogate tło społeczne i/lub historyczne to charakterystyczna cecha mojej prozy i nie zamierzam z niej zrezygnować.
Jakie są Pani literackie plany na kolejne miesiące? Kiedy doczekamy się kolejnej powieści?
Od jakiegoś czasu intensywnie pracuję nad dużym projektem, nową serią. Mam nadzieję, że czytelniczki pokochają ją tak, jak „Wszystkie pory uczuć”. Wcześniej jednak ukaże się książka, którą napisałam już jakiś czas temu, a o której wspomniałam wcześniej podczas naszej rozmowy.
Jak zamierza Pani spędzić tegoroczne święta? Co oprócz „Cudu grudniowej nocy” może Pani polecić naszym czytelnikom do świątecznej lektury? 🙂
Zamierzam nadrobić czytelnicze zaległości, chociaż obawiam się, że trzy dni to stanowczo za mało, żeby przeczytać ten stos wstydu, który patrzy na mnie z wyrzutem. 🙂 Ze świątecznych propozycji polecam książkę Joanny Szarańskiej „Cztery płatki śniegu”. Dobra zabawa gwarantowana! To szalona komedia świąteczna, która rozchmurzy największego ponuraka. Z typowo świątecznych lektur duże wrażenie zrobiła na mnie również powieść Nataszy Sochy „Biuro przesyłek niedoręczonych”.
Powieść możecie kupić TUTAJ.
Z Magdaleną Majcher rozmawiała Karolina Kitala.
Autorką zdjęć Magdaleny Majcher jest Weronika Smieszek.
Zobacz również:
Rozmowa z Magdaleną Majcher – autorką powieści „W cieniu tamtych dni”
Post your comments