Magdalena Majcher to autorka poczytnych i lubianych powieści obyczajowych, recenzentka, blogerka i redaktorka. Nasz zespół miał wielką przyjemność już po raz czwarty (!) porozmawiać z pisarką i zadać jej kilka pytań dotyczących najnowszej powieści „Wszystkie pory uczuć. Zima”. Jak powstawała najnowsza książka Magdaleny Majcher?
Rodzinna tajemnica i skomplikowane siostrzane relacje. Wciągająca opowieść na długie zimowe wieczory.
Róża całe życie poświęciła innym. Wychowankowie domu dziecka i niepełnosprawna siostra zajmowali ją bez reszty. Teraz ma szansę odmienić swoje życie – wychodzi za mąż z nadzieją, że wreszcie będzie szczęśliwa. Jednak niewyjaśniona sprawa sprzed lat nie daje jej spokoju… Czy Róża znajdzie w sobie odwagę, by rozliczyć się z przeszłością? Czy złamie obietnicę złożoną przed laty?
Wszystkie pory uczuć Magdaleny Majcher to cykl powieści poruszających ważne życiowe tematy. Miłość i nienawiść, trudne wybory, przeciwności losu i w końcu upragnione szczęście i spokój. Wszystko w rytmie czterech pór roku.
„Wszystkie pory uczuć. Zima” to powieść o kobiecie, która poszukuje wewnętrznego spokoju, miłości i samoakceptacji. Kto według Pani powinien zapoznać się z historią Róży?
Opowieść Róży z pewnością skłoni do refleksji te kobiety, którym wydaje się, że na zmianę w ich życiu jest już za późno, że to, co najlepsze, mają już za sobą, a przyszłość nie ma im nic do zaoferowania. „Wszystkie pory uczuć. Zima” to powieść o głęboko skrywanych przez niemal czterdzieści lat tajemnicach. Tajemnicach, które uwierają od środka, nie pozwalają cieszyć się pełnią życia. Już kilka razy usłyszałam, że moje książki spodobają się miłośnikom prozy Diane Chamberlain i Jodi Picoult. To dla mnie ogromne wyróżnienie, bo sama bardzo cenię sobie twórczość tych dwóch pisarek.
Tak jak w przypadku poprzednich wywiadów i książek, tak i tym razem zapytamy: w jaki sposób narodził się pomysł na napisanie „Zimy”?
Powieść „Wszystkie pory uczuć. Jesień” pierwotnie miała być pojedynczą książką, nie planowałam, że otworzy cały cykl. Zresztą ja sama nie przepadam za seriami i zarzekałam się, że nie będę pisać kontynuacji swoich książek. I w zasadzie zdania nie zmieniłam, bo każda część w serii „Wszystkie pory uczuć” stanowi odrębną, zamkniętą historię. A jak to się stało, że powstała „Zima”? Szukaliśmy z wydawcą tytułu dla książki, która koniec końców ukazała się jako „Wszystkie pory uczuć. Jesień”. Zastanawialiśmy się, czy sugerować w tytule, że to taka jesienna książka, bo przecież chcielibyśmy sprzedać ją przez cały rok… To było latem 2017 roku. Odebrałam telefon od mojej redaktorki. Powiedziała: „Pani Magdo, my rzucamy taką luźną propozycję, ale proszę się nad tym zastanowić”. Czego dotyczyła ta propozycja? Właśnie serii czterech książek na cztery pory roku. Od razu zrozumiałam, że to jest TO. Że chcę w to wejść i zaczęłam się zastanawiać, którą z bohaterek „Jesieni” chciałabym opisać. Wybór niemal natychmiast padł na Różę. A ta cała sprawa kryminalna, skomplikowana więź Róży i jej siostry, Miłki? Cóż, olśniło mnie znienacka podczas nakładania makijażu. Tak to zawsze wygląda. Pomysły pojawiają się znienacka.
Magdalena Majcher urodziła się w Czeladzi, a od niedawna mieszka w Katowicach. Jej recenzje, wywiady i artykuły ukazują się regularnie w portalach internetowych i w prasie, a opowiadania są publikowane w czasopismach kobiecych. Prowadzony przez nią blog literacki Przegląd czytelniczy jest chętnie odwiedzany przez internautów. Magdalena Majcher wydała do tej pory pięć powieści: „Jeden wieczór w Paradise”, „Stan nie! błogosławiony”, „Matka mojej córki”, „Wszystkie pory uczuć. Jesień” oraz „Wszystkie pory uczuć. Zima”.
Historia Róży i Miłki to opowieść o trudnej siostrzanej więzi, która w pewnym stopniu zatruwała życie każdej z bohaterek. Czy gdyby rodzice sióstr (a szczególnie matka) nie byli aż tak przewrażliwieni na punkcie młodszej z córek, to ta toksyczna relacja mogłaby nie mieć miejsca?
Proszę zwrócić uwagę, że akcja całej drugiej, najdłuższej części książki toczy się w latach 60. i 70. poprzedniego stulecia. Pięćdziesiąt lat temu zupełnie inaczej podchodzono do spraw związanych z wychowaniem dzieci. Dzisiaj pewnie powiedzielibyśmy, że to niewłaściwe, żeby starsza siostra była obarczona tak ogromną odpowiedzialnością za młodszą, ale wówczas to było całkowicie normalne – starsze rodzeństwo po drodze ze szkoły, z zawieszonymi na szyi kluczem odbierało braciszka czy siostrzyczkę z przedszkola, odgrzewało obiad, odrabiało lekcje. Chciałam ukazać realia, w jakich żyły polskie rodziny w okresie głębokiego PRL-u. Co do samej relacji Róży i Miłki – to oczywiste, że podejście rodziców miało ogromny wpływ na dalsze relacje sióstr. Nie od dziś twierdzę, że to właśnie rodzice wyrządzają swoim dzieciom największą krzywdę, czasem zupełnie nieświadomie, o czym pisałam chociażby w „Stanie nie! błogosławionym” czy „Matce mojej córki”.
Siostra Róży, Ludmiła, to bohaterka, którą trudno odbierać w sposób jednoznaczny. Czy powinniśmy odczytywać jej zachowania wyłącznie przez pryzmat “choroby”?
Wolałabym nie odpowiadać na to pytanie. Chcę pozostawić tę kwestię do oceny czytelnika. Niby wszystko jest jasne, wiemy, że Miłka jest niepełnosprawna intelektualnie, a jej rozwój opóźniony, ale zakończenie zmienia postrzeganie tej postaci. To był mój celowy zabieg, ale nie chcę podsuwać gotowych rozwiązań. Każdy z czytelników odbiera książkę w inny sposób, i to jest właśnie w literaturze najcenniejsze i najważniejsze.
„Wszystkie pory uczuć. Zima” to historia niezwykle sentymentalnej i trudnej podróży w przeszłość. Czy według Pani związek Róży i Janka miałby szansę na swoiste odrodzenie po latach, gdyby bohaterowie nie pozostawali w innych związkach?
Są takie sytuacje, które zmieniają całe życie. Tragedia, która wydarzyła się w nocy z trzydziestego pierwszego grudnia tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego siódmego na pierwszego stycznia osiemdziesiątego roku miała ogromny wpływ na dalsze losy każdego z bohaterów. Mówi się, że w życiu są rzeczy, o które warto walczyć do samego końca, ale jednak związek Róży i Janka nie mógłby mieć ciągu dalszego. Nie po tym, co się stało. Każde z nich czuło się winnym tamtej tragedii. Gdyby byli wtedy na miejscu…
Jednym z głównych bohaterów „Zimy” zdaje się być również… epoka PRL-u. Skąd czerpała Pani inspiracje, by przedstawić te czasy w tak drobiazgowy sposób?
Historia jest jedną z moich pasji. Zdawałam ten przedmiot w wersji rozszerzonej na maturze, zastanawiałam się nad studiami na tym kierunku. Koniec końców na historię nie poszłam, ale miłość do tej nauki, zwłaszcza do dwudziestego wieku, pozostała. Dla mnie zbieranie materiałów i tworzenie tła tej opowieści to była czysta frajda. Przeczytałam kilka opracować na temat życia w PRL-u, obejrzałam kilka filmów. Cennym źródłem informacji była też rodzina, a konkretnie – mama i teściowa.
W swojej nowej powieści podjęła Pani bardzo ciekawy temat – miłość, seks i związki w „podeszłym” wieku. Tyczy się to zarówno Róży, jak i np. Antoniny. Czy uważa Pani, że w dzisiejszych czasach małżeństwa ludzi starszych czy też związki ze sporą różnicą wieku między partnerami są w pełni akceptowane przez społeczeństwo?
Na pewno nie są w pełni akceptowane. Wystarczy poczytać komentarze, jakie pojawiły się w sieci po wyborze Emmanuela Macrona na prezydenta Francji. Polacy od razu okrzyknęli jego żonę „pierwszą babcią”. Nie tylko związki z dużą różnicą wieku wzbudzają niezdrowe zainteresowanie. Młodym ludziom się wydaje, że w wieku pięćdziesięciu czy sześćdziesięciu lat czas już myśleć o wyborze miejsca na cmentarzu, a nie życiowego partnera. A mnie, na przekór, rewelacyjnie pisało się o dojrzałej miłości Róży i Tadeusza.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Rozmowa z Magdaleną Majcher – autorką powieści „Wszystkie pory uczuć. Jesień”
Zaskakujące i słodko-gorzkie zakończenie powieści sprawia, że historia Róży i Miłki nie jest tak naprawdę wyjaśniona. Czy będziemy mieć jeszcze szansę na poznanie dalszych losów tych bohaterek?
Niewyjaśniona? Nie odbieram tego tak. Dowiadujemy się, co naprawdę stało się w mroźną sylwestrową noc sprzed niemal czterdziestu laty. Wiemy, jak potoczyły się losy wszystkich uczestników tego dramatu, jaką decyzję podjęła Miłka w związku z propozycją Róży. A że nie mamy świadomości, co będzie dalej? Cóż, to samo życie. Podejmując ważną decyzję, nie możemy być pewni, jakie będą jej skutki. Co najwyżej możemy tylko przypuszczać. Miłka i Róża będą dalej żyły w świadomości czytelników. Nie dostaną już kolejnej książki, to byłoby niesprawiedliwe wobec innych bohaterów cyklu, którzy czekają na swoją kolej. Lubię zakończenia, która pozostawiają pole do popisu wyobraźni czytelnika.
Dzięki magicznemu zimowemu pejzażowi i intrygującym bohaterom „Wszystkie pory uczuć. Zima” to wbrew pozorom opowieść niezwykle filmowa. Gdyby mogła Pani wybrać, to kto zagrałby głównych bohaterów? 😉
Pewnie należę do mniejszości, ale nie chciałabym, żeby moje powieści zostały zekranizowane. Moja twórczość jest dla mnie bardzo intymnym światem. Bałabym się, co mogłoby z tego wyjść, gdyby ktoś wszedł z buciorami do tego świata.
Dzięki tajemnicy i subtelnemu wątkowi kryminalnemu książkę czyta się z wypiekami na twarzy. Czy myślała Pani kiedyś o tym, żeby stworzyć powieść w pełni kryminalną (lub po prostu inną niż obyczajowa)?
Nie mówię „nie”. Moja twórczość bardzo się zmienia. Między moją pierwszą a piątą powieścią jest ogromna przepaść. Cały czas testuję, rozwijam się. Tworzenie tego wątku kryminalnego było fantastycznym doświadczeniem, tak jak i osadzenie akcji w przeszłości. Na pewno na stałe chcę być związana z obyczajem, ale chętnie poflirtuję.
Jakie są Pani literackie plany na kolejne miesiące? Kiedy doczekamy się kolejnej powieści z cyklu „Wszystkie pory uczuć”? Czy będzie ona w jakiś sposób powiązana z poprzednimi książkami z serii?
Jeszcze w tym półroczu ukażą się kolejne dwie część cyklu. Wszystkie książki są ze sobą luźno powiązane, każda opowiada odrębną historię, ale poszczególni bohaterowie znają się ze sobą. Łączy je instytucja domu dziecka – Hania wychowała się w bidulu, Róża od kilkudziesięciu lat pracuje w placówce, a w „Wiośnie”… Cóż, przekonamy się wkrótce.
Powieść „Wszystkie pory uczuć. Zima” możecie kupić TUTAJ.
Z Magdaleną Majcher rozmawiała Karolina Skoczylas.
Autorką zdjęć jest Weronika Smieszek.
2 komentarze
Pingback
22 stycznia 2018 at 21:52Pingback
13 marca 2018 at 21:51