Serdecznie zapraszamy Was do udziału w ósmym konkursie z cyklu rozdań kosmetycznych pudełek-niespodzianek od portalu JestemKobieta.com! Ostatniego dnia każdego miesiąca na naszym portalu pojawi się konkurs, w którym będziecie mogły wygrać niezwykły box pełen fantastycznych produktów. Jego zawartość (oprócz kilku wskazówek) pozostanie nieznana do momentu ogłoszenia zwyciężczyni. Jednego możecie być pewne – w boxie znajdziecie produkty, które przydadzą się każdej kobiecie w codziennej pielęgnacji i nie tylko. Co znajdziecie w sierpniowym boxie od JestemKobieta.com?
Sierpniowy box kosmetyczny od JestemKobieta.com zawiera 11 produktów:
regenerującą maskę do włosów w nietypowej formie
luksusową maseczkę na usta
cukrowy peeling do ust
regenerujący krem do rąk z siemieniem lnianym
orzeźwiający żel pod prysznic
antyperspirant w kulce
rewitalizujący szampon z jedwabiem do włosów suchych i matowych
krem pod oczy przeciw pierwszym zmarszczkom
bio-krem nawilżająco-liftingujący
regenerującą kurację wcierkę do włosów
naturalny żel do ust
Sponsorem nagrody jest redakcja portalu
Zasady konkursu są proste:
- w komentarzu poniżej* odpowiedz na pytanie konkursowe: Jakie jest Twoje najlepsze wakacyjne wspomnienie i dlaczego?
- będzie nam bardzo miło, jeśli polubisz nasz fanpage na Facebooku i/lub zaobserwujesz nas na Instagramie;
- udział w konkursie oznacza akceptację Regulaminu dostępnego na stronie portalu.
Spośród wszystkich zgłoszeń wybierzemy jedną osobę, do której powędruje sierpniowy box kosmetyczny od JestemKobieta.com. Konkurs trwa od 31.08.2020 do 09.09.2020 roku (włącznie). Wyniki opublikujemy do 14.09.2020 roku. Konkurs z sierpniowym boxem kosmetycznym od JestemKobieta.com pojawi się na portalu 30.098.2020 roku.
*Każdy komentarz przed publikacją jest zatwierdzany przez administratora portalu, więc nie pojawia się od razu na stronie (sprawdzanie zgodności z regulaminem i ochrona przed spamem). Dopiero po zatwierdzeniu będzie on widoczny. Czas zatwierdzania komentarzy to max. jeden dzień roboczy. W razie niezgodności komentarza z regulaminem zostaniesz o tym poinformowana/poinformowany mailowo.
WYNIKI
Miło nam poinformować, że zwyciężczynią zostaje:
lika
Moje najlepsze wakacyjne wspomnienie było kompletnie nieplanowane, niezamierzone i spowodowane nieuwagą. Brzmi nieźle, prawda? Przejdźmy do początku… Razem z koleżankami postanowiłyśmy jechać nad morze, pod namioty. To miała być pierwsza takiego rodzaju podróż i byłyśmy tym zarówno podekscytowane, jak i lekko przerażone. Mimo obaw, stwierdziłyśmy, że to może być najlepsza przygoda życia i nie ma co jej odkładać na później. Wyruszyłyśmy. Już w pociągu zaczęły nas bombardować telefony od rodziców. My jednak to zbagatelizowałyśmy i nie odbierałyśmy – stwierdziłyśmy, że pewnie niepotrzebnie się martwią, a my przecież jesteśmy dorosłe i doskonale damy sobie radę. Podróż minęła nam świetnie – w końcu wtedy żyłyśmy jeszcze w błogiej nieświadomości Po wyjściu z pociągu, zorientowałyśmy się, że… nasz namiot został w domu oddalonym o ponad 600 km. I wtedy zaczęła się panika – było już dość późno, powoli się ściemniało, więc udałyśmy się w poszukiwaniu noclegu. Bezskutecznie – to był środek sezonu i wszystkie noclegi na jakie trafiłyśmy były albo zarezerwowane, albo nie na nasze studenckie kieszenie. Choć wtedy byłyśmy wystraszone, patrząc z perspektywy czasu jestem wdzięczna losowi (lub naszemu zapominalstwu), że właśnie tak się stało! Spędziłyśmy cudowną noc na plaży, pod rozgwieżdżonym, bezchmurnym niebem! Było ciepło, przyjemnie i co najważniejsze – bezpiecznie. Mimo, że miałyśmy śpiwory, nie poszłyśmy spać – rozmawiałyśmy całą noc, aż do świtu, gdy zza horyzontu zaczęło wychodzić słońce, a naszym oczom ukazał się piękny, malowniczy wschód. I pomyśleć, że tak piękne chwile mogły nas ominąć, gdybyśmy nie zapomniały namiotu… Oczywiście wszystko skończyło się happy endem – następnego dnia zakupiłyśmy nowy namiot, który stał się pamiątką przywiezioną znad morza 🙂
Gratulujemy! Z laureatką skontaktujemy się drogą mailową.
Sierpniowy box kosmetyczny od JestemKobieta.com prezentuje się tak:
15 komentarzy
Teresa
31 sierpnia 2020 at 18:17Moje najpiękniejsze wspomnienie z wakacji to randka z osobą najbliższą mojemu sercu. Była to randka nad morzem, wśród przyrody, wśród śpiewu ptaków. Delektowaliśmy się świeżością powietrza, subtelnym zapachem kwitnących kwiatów i tym czymś co nas otaczało; jakby dotykiem budzącego się lata. Spacerowaliśmy boso po miękkiej trawie i upajaliśmy się pięknem i zapachem kwiatów a ja widziałam ten blask w oczach ukochanego za każdym razem gdy On patrzył na mnie.
Konwalia88
2 września 2020 at 14:32Swoje najpiękniejsze wakacje spędzałam na wsi u dziadków. Tam budzik zastępowało pianie koguta o poranku, zamiast kawy late popijało się mleko prosto od krowy, a złocisty miód wybrany z pasieki, osładzał życie zdecydowanie lepiej niż cukier. Wtedy przyroda nie była tak skażona jak teraz, a owoce oraz warzywa miały swój niepowtarzalny smak, zapach i niezwykłe kolory. Odpoczywało się często na hamaku czytając książki z zapachem łąki w tle świeżego prania suszącego się na słońcu i wietrze. Pleciono wianki z polnych kwiatów, skakano w stodole po sianie, obserwowano rozgwieżdżone niebo i wysłuchiwano nocnych opowieści sowy. W wielkim chlebowym piecu babcia piekła swojski chleb na liściach chrzanu i przy akompaniamencie wesołych piosenek, czekałyśmy na wyborny wypiek, który powstawał w mgnieniu oka. Do dziś czuję smak i zapach tego chleba, z chrupiącą skórką obowiązkowo polanego świeżutką, swojską śmietaną i oprószonego cukrem. To była prawdziwa uczta! Wieczorem zaś w „magicznym pokoju” przy blasku lampy naftowej dziadek opowiadał mi i bratu bajki, których nie przeczyta się w żadnej książce. Uwielbialiśmy te wakacje i wspominamy je po dziś dzień! Pełne niezwykłych smaków, czarów, zapachów, miłości i spokoju.
Wera2897
3 września 2020 at 14:30Moim najlepszym wspomnieniem wakacyjnym jest podróż do Gdańska zaraz po mojej maturze, czyli już kilka ładnych lat temu. Pojechałam wtedy w samotną podróż do znajomej, którą znałam tylko przez internet, ale się tak ugadałam, że się spotkamy. No i stało się, pojechałam na 10 dni, do pięknego miasta i spędziłam jedna z najlepszych dni w moim życiu. Dużo śmiechu, dużo zwiedzania i zasłużony odpoczynek po skończonej edukacji, czego chcieć więcej? Trochę odwagi i człowiek przeskakuje swoje bariery, przez co jest dużo szcześliwszy.
Hanna Głowa
4 września 2020 at 12:44Kiedy myślę o swoim najlepszym wakacyjnym wspomnieniu przychodzą mi na myśl dwa momenty, które tak samo napawają mnie przyjemną nostalgią.
Pierwsza sytuacja wydarzyła się kilka lat temu, gdy byłam na wakacjach w Izraelu. Był to pierwszy wieczór po przyjeździe, wszyscy moi znajomi byli zmęczeni po podróży, a że mnie było szkoda czasu na odpoczynek postanowiłam wyjść się przejść po okolicy. Moja orientacja w terenie jest bardzo średnia, ale starałam się zapamiętać charakterystyczne punkty, które mijałam po wyjściu z hotelu. Sam spacer był super i Izrael wieczorem totalnie mnie wtedy zachwycił, ale oczywiście, że wracając skręciłam w złą ścieżkę i średnio wiedziałam jak wrócić. Trochę spanikowana zaczęłam chodzić w kółko, ale widoki bocznych małych uliczek Jerozolimy i tamtejszy wieczorny gwar rekompensował wszystko! Po jakimś czasie w końcu udało mi się wrócić do hotelu i choć na tamten moment byłam lekko zestresowana, tak teraz uwielbiam wracać myślami do tamtej chwili. Było naprawdę pięknie.
A druga sytuacja miała miejsce dwa lata temu w Gdyni, kiedy po raz pierwszy postanowiłam pojechać sama na urlop. Pomimo sztormu, silnego wiatru i ostrzeżeń meteorologicznych postanowiłam przejść plażą do Sopotu. Był październik, więc plaże już z tego powodu były bardziej puste niż zwykle, ale przez, a może bardziej dzięki temu, że wiał silny wiatr i był sztorm byłam na plaży zupełnie sama. Na trasie Orłowo-Sopot nie spotkałam ani jednej osoby i to już było magiczne. Do tego słońce wychodziło i zachodziło za chmury naprzemiennie i przez to światło było niesamowite! Nigdy wcześniej tak nie zaspamowałam swojego Instagrama jak wtedy! 😀 W momencie jak dochodziłam do Sopotu zaczęło porządnie lać. Przez to, że nieźle zmokłam i zmarzłam szukałam jak najbliżej jakiegoś miejsca na gorącą kawę. Przez przypadek odkryłam małą Sopocką knajpkę z klimatem, w której się od razu zakochałam! Pomimo tego, że było jeszcze 15 minut do otwarcia przemiła kelnerka powiedziała, że mogę już wejść, napaliła w kominku i zamiast kawy poleciła gorącą czekoladę z malinami, która miała rozgrzewać jeszcze bardziej niż kawa. Czekolada była przepyszna, klimat niepowtarzalny, a odgłos kropli deszczu za oknem tylko dodawał tej chwili jeszcze większego uroku. Na samo wspomnienie o tych chwilach robi mi się ciepło na sercu.
Ola
6 września 2020 at 15:09Mimo, że te wakacje były dość nietypowe, to właśnie podczas nich spędziłam najlepszy czas w swoim życiu i to właśnie je wspominam najlepiej! Na początku myślałam, że to będzie niezwykle nudny czas, ponieważ słoneczne Włochy musiałam zamienić na kolejne wakacje w małej wsi. Jednak absolutnie tego nie żałuję!! Spędziłam całe dni z moimi przyjaciółmi na małej plaży przy jeziorze. Wieczorne ogniska, pogaduchy i kąpiel w jeziorze w ubraniach to rzeczy, które zawsze będę wspominać z uśmiechem na ustach.
Ola29
5 września 2020 at 19:54Moje najlepsze wakacyjne wspomnienie to moja podróż poślubna. Udało się nam nią wyrwać dopiero pół roku po ślubie. Pojechaliśmy na Wyspy Kanaryjskie a dokładnie Fuerteventure.
Spędzaliśmy tam bardzo romantyczne chwile. Chodziliśmy wieczorami na spacery. W dzień opalaliśmy się i kąpaliśmy w morzu.
Zwiedzaliśmy pobliskie miasta.
To tam jeszcze bardziej umocniła się nasza miłość . Chętnie wybrałabym się tam jeszcze raz już z naszym synkiem
lika
6 września 2020 at 17:50Moje najlepsze wakacyjne wspomnienie było kompletnie nieplanowane, niezamierzone i spowodowane nieuwagą. Brzmi nieźle, prawda? Przejdźmy do początku… Razem z koleżankami postanowiłyśmy jechać nad morze, pod namioty. To miała być pierwsza takiego rodzaju podróż i byłyśmy tym zarówno podekscytowane, jak i lekko przerażone. Mimo obaw, stwierdziłyśmy, że to może być najlepsza przygoda życia i nie ma co jej odkładać na później. Wyruszyłyśmy. Już w pociągu zaczęły nas bombardować telefony od rodziców. My jednak to zbagatelizowałyśmy i nie odbierałyśmy – stwierdziłyśmy, że pewnie niepotrzebnie się martwią, a my przecież jesteśmy dorosłe i doskonale damy sobie radę. Podróż minęła nam świetnie – w końcu wtedy żyłyśmy jeszcze w błogiej nieświadomości 😉 Po wyjściu z pociągu, zorientowałyśmy się, że… nasz namiot został w domu oddalonym o ponad 600 km. I wtedy zaczęła się panika – było już dość późno, powoli się ściemniało, więc udałyśmy się w poszukiwaniu noclegu. Bezskutecznie – to był środek sezonu i wszystkie noclegi na jakie trafiłyśmy były albo zarezerwowane, albo nie na nasze studenckie kieszenie. Choć wtedy byłyśmy wystraszone, patrząc z perspektywy czasu jestem wdzięczna losowi (lub naszemu zapominalstwu), że właśnie tak się stało! Spędziłyśmy cudowną noc na plaży, pod rozgwieżdżonym, bezchmurnym niebem! Było ciepło, przyjemnie i co najważniejsze – bezpiecznie. Mimo, że miałyśmy śpiwory, nie poszłyśmy spać – rozmawiałyśmy całą noc, aż do świtu, gdy zza horyzontu zaczęło wychodzić słońce, a naszym oczom ukazał się piękny, malowniczy wschód. I pomyśleć, że tak piękne chwile mogły nas ominąć, gdybyśmy nie zapomniały namiotu… Oczywiście wszystko skończyło się happy endem – następnego dnia zakupiłyśmy nowy namiot, który stał się pamiątką przywiezioną znad morza 😉
Lucyna
7 września 2020 at 01:03Moje najpiękniejsze wspomnienie wakacyjne zrodziło się z bólu, zranionego serca. Emocji nie starałam się ukrywać. Szłam przez leśną polanę ze spuszczoną głową, a oczy zostawiały mokre plamy rozgoryczenia. Parę chwil później z ciemnego nieba spadła ulewa.
Krople kładły się, delikatnie okalając całe me ciało. Już nic nie miało znaczenia. Moje piersi unosiły się jak fale. Drżałam z zimna. Tylko nogawki ciepły prysznic sobie zafundowały.
Drogę rozświetlały fanfary, które od czasu do czasu rozbłyskiwały. Zaczęłam biec ile tylko sił miałam i krzyczałam, doświadczając aktu oczyszczenia. Natura pomogła mi ujarzmić złe emocje. Poczułam coś, czego wcześniej nie czułam. To było wyjątkowe przeżycie!!!
Żona Mojego D.
8 września 2020 at 22:00Ehhh… Szczerze powiem, że moim najlepszym wakacyjnym wspomnieniem są czasy kiedy wakacje były naprawdę NORMALNE. Kiedy w każdej torebce nie musiałam mieć żelu antybakteryjnego, a w każdej możliwej kieszeni maseczki ochronnej. Tęsknię do takich wolnych od korona-paniki wakacyjnych wojaży, kiedy to wraz z mężem odwiedzamy takie miejsca, na jakie mamy po prostu ochotę, bez zmartwień o odwołanie lotów, totalny lockdown i inne mniej lub bardziej absurdalne ograniczenia. W tych dniach jak nigdy wcześniej tak intensywnie wracam do pięknych wspomnień z naszego przedmałżeńskiego Camino, do tych naszych niespełna 250km z Lizbony do Santiago de Compostela, które pokonaliśmy z plecakami na plecach, nocując w różnych miejscach, spotykając fascynujących ludzi. To była cudowna podroż, na dobre i na złe, gdzie zmęczenie daje się we znaki, a wspólna nie zawsze łatwa droga weryfikuje prawdziwe relacje. Jak w życiu, pokonaliśmy tę drogę, dotarliśmy szczęśliwie do celu, do św. Jakuba, który uśmiechnął się do mnie w katedralnej ławce gdy mój D. wyciągnął z kieszeni pierścionek, który dumnie noszę do dziś, już jako szczęśliwa żona 🙂 Takie moje sentymentalne wspominki!
Erna
9 września 2020 at 10:44Czar wspomnień wakacyjnych jest ponadczasowy,
najlepsze moje wspomnienie jest z pobytu w Weronie.
Mój chłopak się wtedy zdecydował
i złoty pierścionek zaręczynowy mi ofiarował.
Wakacje te cudowne we dwoje do chwili obecnej wspominam
choć mojego męża już u mojego boku nie ma.
ania
9 września 2020 at 12:54W tym roku (kolejne już) wakacje spędziliśmy nad francuskim morzem, w Bretanii 🙂 jest to piękne miejsce, coś dla miłośników plaży, a także zwiedzania, można zobaczyć przepiękny klasztor celtycki na Mont Saint Michel, mury obronne w Saint Malo.. a kiedy zwiedzanie nas znuży czas wesoło spędzić na plaży 🙂 Podziwiać przypływy i odpływy morskie, zażywać kąpieli, skakać przez fale, zbierać cudne muszelki, kraby, małże.. najlepszy ubaw miała nasza córeczka, kiedy to podczas odpływu łapała małe muszelki, a w nich…mieszkały sobie małe krabiki 😉 dziwne to uczucie, kiedy te małe żyjątka łaskotały nas po rękach, a kiedy odkładaliśmy je do płytkiej wody – szybciutko i sprawnie zakopywały się w piachu 🙂
agf
9 września 2020 at 21:37Moja najwspanialsze, najbardziej ciekawe wakacje to był wyjazd do Marsa Alam – regionu praktycznie na pustyni, bo miast w okolicy nie ma. Za to jest cudna przyroda, nieskażone, niezniszczone rafy, rybki 10 cm. od brzegu. Byłam tam wcześniej dwa razy, ale ostatnio dane nam było przeżyć też coś innego – NIESAMOWITE zderzenie kultur. Jedynymi Egipcjanami z jakimi miałam kontakt byli zawsze ci z obsługi hotelowej i zawsze byli to mężczyźni. Wcześniej kobiet Egipcjanek na żywo nie widziałam tam nigdy. Tym razem jednak w trakcie naszego pobytu skończył się ramadan – i myślę, że to miało wielkie znaczenie. Następnego dnia po jego zakończeniu, leżąc w basenie zobaczyliśmy tłum ludzi idących w stronę jednego z budynków hotelowych. Ale! Co to był za widok! Przyjechały 2 autokary Egipcjan i Egipcjanek, które do tej pory widzieliśmy tylko w telewizji. Były to bardzo zamożne rodziny, ludzi o statucie przeciętnym na takie wypady nie stać.
Przez cały dzień w hotelowej restauracji nie mogliśmy jakoś przywyknąć, bo było ich tak dużo, że my, Europejczycy, stanowiliśmy kroplę w morzu. I mimo, że byłam tam trzeci raz to przyznam, że zobaczenie takiej ilości okutanych w chusty kobiet robi wrażenie niesamowite. Część z nich bardzo ortodoksyjna, to widać – suknie, wielowarstwowe szaty, część dziewczyn młodszych – jeansy, długi bawełniany rękaw, na to sportowy, wycięty t-shirt i poupinana na głowie chusta.
Ciekawi byliśmy co będzie w basenie czy morzu – skoro one muszą mieć zakryte ciało to jak będą się kąpać? I zobaczyliśmy…ich kostiumy kąpielowe. Od stóp do głów- czarny „kombinezon” jakby z lycry z doszytą jednak kobiecą spódniczką. I chusta na głowie. Szczerze? Dla mnie to ubranie jest niewyobrażalne! Tym bardziej, że ich mężowie, w końcu też Muzułmanie, chodzą w normalnych sportowych ubraniach- szorty i t-shirty z krótkim rękawkiem. Tak, wiem, że to ich religia i kultura i nic nam do tego, jednak uwierzcie- przebywanie wśród tych Muzułmanek było dla nas bardzo interesujące i frapowało nas nieustannie. Zastanawiałyśmy się tylko z koleżankami co one muszą myśleć o nas? ;/
I pewnego wieczora wybraliśmy się na hotelową dyskotekę. Wchodzimy, patrzymy, a tam siedzą same „chusty”, na parkiecie tylko jacyś trzej, czterej europejscy goście. Zaczęłyśmy tańczyć, katem oka jednak obserwując te kobiety. Widać było, że niektóre się już bujały, jednak żadna nie odważyła się wstać. Koleżanka nie wiedząc jak się do nich odezwać, a już troszkę bardziej „odważna” zaprosiła je na parkiet skinieniem ręki. One popatrzyły jedna na drugą i nieśmiało zaczęły wstawać! Potem jedna z nich zatańczyła do ichniej muzyki, a nam szczęki opadły i z zachwytu nad jej ruchami nie mogłyśmy się wysłowić. A kilka Muzułmanek podeszło, zaczęło pytać jak nam się podobało, co sądzimy o tym tańcu itd.
I wiecie co? Mogę powiedzieć-one były tak samo ciekawe nas, jak my ich! Wspaniała NIERUTYNOWA lekcja kultury!
Mariola
9 września 2020 at 22:34Moim najlepszym wakacyjnym wspomnieniem są narodziny mojej córeczki. Rok temu na wakacjach moje życie wywróciło się do góry nogami. Najpierw było wielkie oczekiwanie na ten wielki moment. Potem ekscytacja, że ta chwila zbliża się dużymi krokami. Na koniec wreszcie pojawiła się ONA. Od tej chwili naszą codzienność wypełnia radość i ten uroczy uśmiech maleństwa. To były szalone wakacje. Każdego dnia uczyliśmy się czegoś nowego i poznawaliśmy się nawzajem. To wtedy zaczęły się nasze małe podróże we troje. I choć również z sentymentem wspominam zagraniczne podróże w rajskie klimaty, to właśnie pierwsze wakacje z naszą córeczką są najwspanialsze. To właśnie wtedy zaczęła się moja największa podróż – MACIERZYŃSTWO.
Łukasz
9 września 2020 at 22:45Z wakacji wspominam mile,
każde spędzone przyjemnie chwile.
Kiedy w Fokarium Sea Park w Łebie rodzinnie
pokaz artystyczny fok oglądaliśmy,
niczego się nie spodziewaliśmy.:)
Po występie można było
z foką do zdjęcia pozować,
albo podziwiać jej wygląd,
lubiła ona ładnie się prezentować.
I nic by w tym nie było dziwnego,
gdyby foce odechciało się pozowania trudnego.:)
Kiedy żony kolej przyszła do zdjęć zrobienia,
foka wskoczyła do wody od niechcenia.
A ona obok stała,
foczka wodą ją ochlapała.
I prawie cała mokra była,
jakbym spod prysznica wychodziła.:)
Na szczęście gorąco na dworzu było,
ubranie szybko suche od słońca się zrobiło.
Teraz wspominam, jaką niespodziankę
foka jej przygotowała,
ta foczka to sprytna artystka,
zastanawiam się,
czy ona to wszystko sobie zaplanowała. 🙂
Ola
20 września 2020 at 12:13Moje najlepsze wakacyjne wspomnienie to początek mojego związku:). Zaczęliśmy randkować właśnie w wakacje i mimo, że nie były to jakieś wyjątkowe i specjalne randki, to i tak najlepsze w moim życiu. Najlepsze z tym wspomnień to po prostu wieczorne i nocne spacery z osobą, którą kocham. Nic więcej mi do szczęścia nie jest potrzebne.