Początek jesieni to wspaniały moment, by szczególnie zatroszczyć się o skórę. Wraz z marką Floslek przygotowałyśmy dla Was niezwykłą niespodziankę. W fantastycznym konkursie możecie wygrać trzy zestawy kosmetyków z serii ROSE for skin!
Laboratorium Kosmetyczne FLOSLEK sięga po dobroczynne właściwości oleju z dzikiej róży chilijskiej oraz ekstraktu z piwonii o działaniu przeciwzmarszczkowym i kondycjonującym. Specjalnie dla kobiet o dojrzałej cerze, producent przygotował nową linię kosmetyków ROSE for skin różane ogrody. Najlepsze z natury! Preparaty zawierają cudownie odżywcze kompozycje o upojnym zapachu świeżych płatków róż. Idealne dla każdego rodzaju skóry, również wrażliwej. Są to kosmetyki wegańskie. Ukryte są w wymiennych wkładach refill – zewnętrzny słoiczek może być stosowany wielokrotnie, również do kremów z innych linii kosmetycznych FLOSLEK. Więcej o kosmetykach z serii ROSE for skin przeczytasz TUTAJ.
Zasady konkursu są proste:
- w komentarzu poniżej odpowiedz na pytanie konkursowe: Co najbardziej lubisz w swoim wyglądzie i dlaczego?
- będzie nam bardzo miło, jeśli polubisz nasz fanpage na Facebooku i/lub zaobserwujesz nas na Instagramie;
- udział w konkursie oznacza akceptację Regulaminu dostępnego na stronie portalu.
Odpowiedzi można udzielać w komentarzach* pod postem konkursowym na portalu. Spośród wszystkich zgłoszeń wybierzemy trzy osoby, do których powędrują zestawy kosmetyków Floslek. Konkurs trwa od 28.09.2020 do 06.10.2020 roku (włącznie). Wyniki opublikujemy do 13.10.2020 roku.
Sponsorem nagrody jest marka Floslek.
*Każdy komentarz przed publikacją jest zatwierdzany przez administratora portalu, więc nie pojawia się od razu na stronie (sprawdzanie zgodności z regulaminem i ochrona przed spamem). Dopiero po zatwierdzeniu będzie on widoczny. Czas zatwierdzania komentarzy to max. jeden dzień roboczy. W razie niezgodności komentarza z regulaminem zostaniesz o tym poinformowana/poinformowany mailowo.
Wyniki
Serdecznie dziękujemy za wszystkie zgłoszenia. Miło nam poinformować, że laureatkami zostają:
Teresa
Jestem kobietą świadomą swojej siły, kobiecości i naturalnego wdzięku. Jestem kobietą śmiałą, odważną; kobietą która lubi przyciągać męskie spojrzenia. Kobietą która akceptuje siebie taką jaką jest i która nie przejmuje się niedoskonałościami swojego ciała. Kocham życie i cieszę się każdą jego chwilą. Często zakładam wysokie szpilki bo wiem że mężczyźni uwielbiają gdy mam takie na sobie. Staram się powtarzać sobie że jestem piękna i tak się czuć. Kocham ten blask w oczach mężczyzny, który pojawia się za każdym razem gdy on patrzy na mnie. Teraz, po przekroczeniu trzydziestego piątego roku życia mam zdecydowanie mniej kompleksów niż wtedy gdy byłam nastolatką. Zaakceptowałam a nawet pokochałam swoje ciało. Szczególnie lubię swoje nogi. Uważam że są zgrabne i dość długie. Nie chude ale właśnie szczupłe i zgrabne. Lubię ubierać je w seksowne pończochy, ładne, wzorzyste rajstopy , ołówkowe spódnice i sukienki o długości przed kolano:) Z pomocą małej czarnej i szpilek staję się Prawdziwą Lady in red a każdy mężczyzna pragnie by to właśnie ze mną zatańczyć tej nocy:-) Lubię podkreślać piękno swoich nóg i dbam o to by jak najdłużej wyglądały ładnie. Dbam by były nawilżone i gładkie. Często nakładam na nie rozświetlające balsamy i kremy do ciała. Uważam że życie jest za krótkie na to by przejmować się niedoskonałościami swojego ciała. Nikt z nas nie jest idealny. Jednym z moich postanowień jest częstsze chodzenie w spódnicach i sukienkach. Będę częściej pokazywać nogi i odsłaniać je. Są tego warte!
KalinaFaustyna
Moje włosy to ciągłe wyzwanie, to moja kobiecość ubrana w warkocze, to emocje i kaprysy kiedy za nic w świecie nie chcą się ułożyć zgodnie z moją wolą, to też wyprostowane na gorąco pasma kiedy chce dodać sobie pewności siebie a lookowi profesjonalizmu, to rozwiane loki kiedy chce się czuć najpiękniejszą wersją mnie. Dlatego dbam o nie z najwyższą starannością, poświęcam wiele czasu na ich pielęgnację, skupiam się nad składnikami aktywnymi kosmetyków i jestem systematyczna w działaniu- to wszystko aby okazać moim włosom miłość i wdzięczność za to ile mi dają, jak się dzięki nimi czuję i jak smutno, by mi było gdybym je nagle straciła- a znam i takie kobiety i takie historie. Uważam, że włosy są cudowna naturalna ozdoba każdej kobiety- a w moim przypadku tym co lubię w swoim wyglądzie najbardziej, dlatego słucham potrzeb moich włosów, szukam najlepszych kosmetyków i metod na ich pielęgnację a one odwdzięczają się mi kiedy smagane wiatrem swobodnie płyną w rytm moich kroków lub otulają mnie jak ciepłym szalem w chłodny dzień. W kolorze hebanowego drewna w najdłuższym miejscu sięgające aż za pośladki- wygrałam je na genowej loterii i nie będę zasłaniać się fałszywą skromnością- to one sprawiają że czuje się piękna, kobieca, pewna siebie.Dzięki nim z wyrozumiałością patrzę na inne mankamenty urody – mogę pogodzić się z bladością cery nakrapianej piegami a nawet odnaleźć jakiś urok w tym obrazku. Jako fanka książek i przyjaciółka książkowych postaci mogłabym udawać że to stylizacja na Pipi Pończoszankę. Bladośc cery zamaskować kilkoma soczystymi uszczypnięciami – w końcu Scarlet O’ Hara oczarowała nimi najbardziej pociągającego mężczyznę literatury. Dzięki włosom zaś mogę wyeksponować tą wersję siebie która aktualnie jest mi najbliższa- zapleść je w warkocz dookoła głowy i być dumną piastowską księżniczką lub puścić wolno by delikatnie smagały moją twarz kiedy biegnę wprost po swoje marzenia, a nich -czuję wiatr, radość i wolność.
makowa_panienka
Najbardziej lubię te kolorowe kropki na twarzy… to dziwne, bo jeszcze kilka lat temu wprost ich nienawidziłam całym młodzieńczym sercem. Małowałam, próbowałam zakryć, używałam zdecydowanie za dużo pudru i podkładu. Aż w końcu przestałam z tym walczyć i zobaczyłam, że absolutnie nikogo na świecie nie obchodzą moje piegi. Moja Babcia opowiadała mi (zapewne żebym je polubiła), że każda z tych kropek to jeden promyk słońca, który dotarł do mojej buzi, gdy spałam jako niemowlak. I że mam szczęście, bo mam że sobą słońce nawet w pochmurne dni. I że to coś wyjątkowego, nie wszystkim dane jest złapać promyk słońca i zachować dla siebie.
Lubię więc te moje kropki. Kto wie, może to naprawdę odrobina słońca?
Gratulujemy! Z laureatkami skontaktujemy się drogą mailową.
Wygraj książkę “Cycki. Czuła biografia piersi” – patronat JestemKobieta.com
120 komentarzy
Anna Trochimczyk
28 września 2020 at 17:36Jeszcze trzy lata temu lubiłam to że nie wyglądam na swoje lata i np Pani w sklepie przy zakupie alkoholu poprosiła mnie o dowód osobisty (a miałam wtedy 36 lat). Niestety na przestrzeni ostatnich lat pojawiło mi się więcej zmarszczek i problemów z włosami a także 5 kg plus co sprawiło że już nie wyglądam aż tak młodo. Jednak to co nie zmieniło się w moim wyglądzie a co dość bardzo lubię to moje zgrabne łydki – ich o dziwo kilogramy nie dopadły i nadal nadają się do podziwiania i podkreślania co robię bo jednak jak góra nie bardzo to chociaż dół fajny 🙂
Donata123
1 października 2020 at 07:39Co najbardziej lubię w swoim wyglądzie ? Niezmiennie trzy rzeczy ! Zadarty nos gdyż odzwierciedla moją niepokorną i ciekawską duszę 🙂 długie i smukłe ręce , które pozwalają mi sięgnąć dosłownie wszędzie 😀 ( kiedyś ich nie cierpiałam – dzisiaj doceniam ich użyteczność 😉 oraz mój uśmiech z dodatkiem króliczych zębów – jest moją wizytówką , promykiem w pochmurny dzień dla wielu osób oraz jest moją siłą bo tak właśnie idę przez życie , z uśmiechem i optymizmem w parze :)!
Aleksandra Kozieł
4 października 2020 at 11:59W swoim wyglądzie najbardziej lubię oczy 👀. Jestem posiadaczką dosyć dużych, ciemnych oczu z długimi, mocno podkręconymi rzęsami. Bardzo lubię je dodatkowo podkreślać w codziennym makijażu 😊
Niedawno urodziłam córeczkę, która odziedziczyła moje oczy, zakochałam się w nich jeszcze bardziej niż kiedyś 😍
aga
28 września 2020 at 18:16chyba najbardziej jestem zadowolona ze swojej zgrabnej sylwetki, chociaż kosztuje mnie to wiele wyrzeczeń
Agata135
29 września 2020 at 16:18W swoim wyglądzie uwielbiam długie, gęste i bujne włosy.
iloo5
28 września 2020 at 20:04Najbardziej w sobie lubię swoje włosy. Niezależnie od tego jaka jest pora roku, one są gęste i puszyste. Długie włosy dodają kobiecości i uroku dlatego nigdy ich nie ścinam. Dbam o nie codziennie i poświęcam im sporo uwagi aby pozostały takie jak najdłużej. Codzienna pielęgnacja i odżywanie „od wewnątrz” to klucz do sukcesu.
Martyna
28 września 2020 at 20:22Pytanie kobiety o to, co jej się podoba w wyglądzie jest trudne, znaczenie łatwiej jest znaleźć w sobie coś co nie jest pozytywne 😉
Jednak odsuwając wszelkie kompleksy mogę stwierdzić, że naprawdę lubię swoje włosy. Co prawda potrzebują one trochę miłości, ale powoli uczę się z nimi pracować i zaczynam czerpać z tego przyjemność.
Mam włosy kręcone średnioporowate, do tego miałam grzywkę, o którą przestałam dbać, więc teraz mam na głowie mnóstwo nierównych pasm. Mimo to, że te loki bywają problemowe uwielbiam je za to, że mnie określają, są dla mnie charakterystyczne i przy odpowiednim podejściu potrafią wyglądać naprawdę pięknie 🙂
Gosia
28 września 2020 at 22:55W swoim wyglądzie najbardziej lubię moje włosy 🙂 Mam już 30 lat, a one nadal mają piękny, miodowy kolor, choć pojawiają się już pojedyncze siwe pasma. W słońcu mienią się blondem i pszenicą, kojarzą mi się z latem i pełnym słońcem. W dzieciństwie zwijały się w spiralki jak u aniołków, teraz lekko falują. Zawsze przyciągają wzrok i to na ich temat usłyszałam w życiu najwięcej komplementów. To jedyne, co uważam w sobie za naprawdę piękne z natury i dlatego ostatnio je ścięłam i wysłałam na peruki dla fundacji Rak’n’Roll 🙂 Są krótsze o 30 cm, a jednak nadal je uwielbiam!
SylwiaSib
29 września 2020 at 08:40W swoim wyglądzie najbardziej lubię długie włosy oraz wysoki wzrost. Dodatkowo moja skóra jest gładka.
Kasztanowa Katarzyna
2 października 2020 at 00:44Lubię w sobie moje oczy. Są takie niejednoznaczne: niby zielone a jednak brązowe, a na dodatek nakrapiane. Ponad to są otulone nieprzeciętnie długimi rzęsąmi w niespotykanym kasztanowymi kolorze. Barwa oczu, ich kształt i oprawa sprawiają, że moje spojrzenie jest wyjątkowo głębokie i przenikające. Często słyszę od ludzi, że patrzę inaczej niż wszyscy.
Teresa
29 września 2020 at 08:41Jestem kobietą świadomą swojej siły, kobiecości i naturalnego wdzięku. Jestem kobietą śmiałą, odważną; kobietą która lubi przyciągać męskie spojrzenia. Kobietą która akceptuje siebie taką jaką jest i która nie przejmuje się niedoskonałościami swojego ciała. Kocham życie i cieszę się każdą jego chwilą. Często zakładam wysokie szpilki bo wiem że mężczyźni uwielbiają gdy mam takie na sobie. Staram się powtarzać sobie że jestem piękna i tak się czuć. Kocham ten blask w oczach mężczyzny, który pojawia się za każdym razem gdy on patrzy na mnie. Teraz, po przekroczeniu trzydziestego piątego roku życia mam zdecydowanie mniej kompleksów niż wtedy gdy byłam nastolatką. Zaakceptowałam a nawet pokochałam swoje ciało. Szczególnie lubię swoje nogi. Uważam że są zgrabne i dość długie. Nie chude ale właśnie szczupłe i zgrabne. Lubię ubierać je w seksowne pończochy, ładne, wzorzyste rajstopy , ołówkowe spódnice i sukienki o długości przed kolano:) Z pomocą małej czarnej i szpilek staję się Prawdziwą Lady in red a każdy mężczyzna pragnie by to właśnie ze mną zatańczyć tej nocy:-) Lubię podkreślać piękno swoich nóg i dbam o to by jak najdłużej wyglądały ładnie. Dbam by były nawilżone i gładkie. Często nakładam na nie rozświetlające balsamy i kremy do ciała. Uważam że życie jest za krótkie na to by przejmować się niedoskonałościami swojego ciała. Nikt z nas nie jest idealny. Jednym z moich postanowień jest częstsze chodzenie w spódnicach i sukienkach. Będę częściej pokazywać nogi i odsłaniać je. Są tego warte!
Wera2898
29 września 2020 at 09:35W swoim wyglądzie najbardziej lubię tą cechę jaką jest szybka regeneracja – nie potrzebuje moje ciało zbyt dużo czasu, aby skórę doprowadzić do porządku, co w moim przypadku jest znaczące z racji, że często mam niedoskonałości i dlatego też jest to na rękę, bo nie mam aż takich problemów z gojącą się skórą, czy dużą ilością przebarwień.
Mili05
29 września 2020 at 10:22Najbardziej lubię w swoim wyglądzie oczy. nie od dziś wiadomo, że oczy są zwierciadłem duszy i to pierwsze na co się zwraca uwagę u nowo poznanej osoby. Moje z pewnością przyciągają uwagę innych. Niebieska tęczówka oka jest u mnie otoczona ciemną naturalną oprawą długich czarnych rzęs i starannie wypielęgnowanych brwi, niektórym trudno oderwać od nich wzrok.
Anna K-G
29 września 2020 at 10:53Akceptacja siebie zajęła mi sporo czasu, kiedyś posiadanie małych piersi było moją totalną zmorą, jednak te maleństwa karmiły moje dwie córeczki przez ponad 5 lat!!To je odczarowało i pokochałam je takimi jakie są, w dodatku mój mąż wciąż powtarza, że dla niego są piękne i idealne 🙂 co dzień mi to udowadnia 🙂 Kiedyś nie lubiłam ich, ale z czasem stały się dla mnie ogromnie seksowne i już nie chciałabym ich zmieniać. Kiedyś moje kręcone włosy były moją zmorą, tak pięknie wyglądały proste u innych dziewczyn, ale z czasem odnalazłam kosmetyki które znacznie ułatwiają pielęgnację moich włosów, a ja wręcz ugniatam włosy po myciu z dodatkiem olejku na dłoni by skręt był jeszcze mocniejszy. Kolejne lata w dowodzie przyniosły i przynoszą większą akceptację siebie, wsłuchuję się w potrzeby mojego ciała, lepiej rozumiem sygnały, doceniam je a akceptacja przyniosła ogrom radości i satysfakcji z siebie samej, choć nie było to łatwe z pewnością.
Julkakulka
29 września 2020 at 11:15W swoim wyglądzie najbardziej kocham swoje włosy, są długie i naturalnie piękne. Piękne włosy dodają mi pewności siebie. Kocham też u siebie swoją cerę, jestem dumna z tego, że jest ona gładka i bez doskonałości. <3
Kejtib
29 września 2020 at 12:07Młoda twarz to jak wygrana w loterii. Nie ważne, czy jestem akurat w fazie uprawiania sportu, czy leniwego siedzenia na kanapie, ona zawsze ma się świetnie i trzyma się o 10 lat mniej, niż wskazuje dowód.
ewalub
29 września 2020 at 12:22Ogólnie lubię siebie całą, kocham swoje życie, swoją rodzinę, więc jak tu wybrać coś do konkursu?? Z wyglądu, po namyśle, postanawiam wskazać na swój brzuch, który pomimo dwóch ciąż, dzięki super zabawie z hula hop prezentuje się świetnie! Natomiast w moim charakterze najbardziej lubię wytrwałość, która pozwala mi, pomimo napotykanych trudności osiągać zamierzone cele, dzięki czemu mogę kłaść się wieczorem do łóżka z poczuciem spełnienia.
Yelyzaveta
29 września 2020 at 12:50Najbardziej lubię w moim wyglądzie moje brwi) chociaż nie zbyt doskonałe, ale naturalne i czarne) Mam wrażliwą cerę i dlatego chciałabym przetestować kosmetyki z serii Rose for skin
myszka14
29 września 2020 at 12:55Lubię siebie za uśmiechnięte oczy, które współgrają z uśmiechem na ustach i szczerą empatią zjednują sobie ludzi. Lubię swoją twarz, choć ma pierwsze zmarszczki i kiedyś była bardziej elastyczna, ale jest prawdziwa i odzwierciedla życiowe doświadczenia. Odwdzięczam się jej, za ten uśmiech każdego ranka w lustrze którym mnie niezmiennie wita,dbając o nią na miarę moich możliwości. Serum, krem, peeling, tonik i wiem, że jutro również z samego ranka spojrzy na mnie z lustra pozytywna, energiczna i uśmiechnięta twarz:) Moja:)
Sylwia
29 września 2020 at 13:16Dawniej nie lubiłam swoich włosów,😐 ponieważ są sztywne jak druty i się nie układały a zawsze marzyłam o lokach.👩🦱 Wiadomo nie doceniamy tego co mamy, tylko poszukujemy czegoś innego może bardziej atrakcyjnego. Teraz natomiast uważam, że moje włosy są moim największym atutem.👌 🤩Cechują się grubą strukturą oraz długością, co teraz uznaje za pozytyw. Po latach potrafię je ujarzmić. Często kręcę loki na lokówkę bądź fale, lub robię wariocze oraz inne romantyczne upięcia.💃 Stosuje również odpowiednie preparaty, aby nadać im blasku i objętości.🧴 Kolor też, mi się kiedyś nie odpowiadał, bo wydawał się taki zwyczajny.👱♀️ Teraz jest idealny naturalne złoty👑, może lekko miodowy🍯 słońce dodaje od siebie lekkie rozjaśnienia co jest świetną alternatywą dla farbowania. Takiego koloru nie uzyskałabym w najlepszym salonie fryzjerski. ✂️🌞
Często słyszę pytanie: Jaką farbę Pani stosuje na włosy? A odpowiedź brzmi:
To mój kolor naturalny. 😉To co dostaliśmy naturalnie jest najlepsze i najpiękniejsze. Włosy są siła kobiety 🥰
Monika G.
29 września 2020 at 13:25W moim wyglądzie najbardziej lubię naturalność, świeżość i kobiecość. Lubię siebie taką, jaka jestem – moją gładką skórę, proste włosy i zielone oczy. Lubię się zaspaną z rana, rozczochraną z wieczora i roześmianą w ciągu dnia. Lubię swoje barwne ubrania i delikatne makijaże. Ale także to, że jestem unikalna, sama decyduję o tym jak wyglądam i jak się widzę. Mój wygląd to natura, ubarwiona kolorami, otulona zapachami i odziana w skórę, która pomimo pierwszych zmarszczek, jest częścią mnie 🙂
Paulina
29 września 2020 at 13:39Najbardziej lubię w sobie swoją twarz 🙂 Mam to szczęście, że mimo wahań wagi, rysy twarzy i jej wygląd nie zmieniają się i dzięki temu od 30 lat czuję się ze sobą świetnie 🙂
Martyna Jędrasik
29 września 2020 at 13:54W swoim wyglądzie najbardziej doceniam to, ze sama na niego sobie zapracowałam. Podziwiam cerę, zdrowe włosy i uśmiech, ponieważ to ja przyczyniłam się do tego zadowolenia. Za każdym razem staram się zmieniać, jeśli cos mi nie odpowiada 🙂 i polecam to każdemu, aby działać, walczyć z kompleksami, nie poddawać się!!! Bo każdy z nas jest wartościowym człowiekiem, tylko czasem nie docenia tego co ma 🙂
WiktoriaKam17006
29 września 2020 at 14:10Najbardziej w swoim wyglądzie lubię usta. Zawsze każdy mówił, że wyglądam jak po powiększaniu, a jednak są w 100% moje naturalne! Są pełne i dość duże, jednak nie do przesady. Jedyną wadą która kryje się tuż za nimi – jest moja diastema. Od dziecka jej nie lubię, jednak zaczynam się do niej przyzwyczajać – jeszcze dużo pracy przede mną, by kochać samą siebie!
Gosia Gos
29 września 2020 at 14:15Najbardziej lubię to, że z wiekiem robię się coraz piękniejsza 🙂 moje zmarszczki są odzwierciedleniem wszystkich moich uśmiechów, pojedyncze siwe włosy świadczą o zdobytym doświadczeniu i życiowej mądrości, a błyszczące oczy mówią o moich pasjach – tych zrealizowanych i tych, co jeszcze przede mną:)
Tamara Jaśkiewicz
29 września 2020 at 14:15Najbardziej w moim wyglądzie Lubię prostotę i skromność bo z tym najładniej wyglądam oraz okulary które dodają mi inteligencji
anna monika
29 września 2020 at 14:50Najbardziej lubię swój nos. O dziwo nie jest prosty, nie jest uznany w kanonach piękna za ten idealny, wręcz przeciwnie. A jednak dojrzałam do tego , by go lubić. Dzięki niemu jestem niebanalna i oryginalna. I dobrze mi z tym.
Marta
29 września 2020 at 17:33Co w sobie lubię? To trudne pytanie ale postaram się odpowiedzieć na nie. Lubię swój uśmiech bo od razu cała twarz się śmieje i sprawia że człowiek od razu pięknieje. Lat mu wtedy ubywa jak za czarodziejskiej różdżki dotknięciem- uśmiech młodości jest zaklęciem. Oczy roześmiane też lubię w sobie, wtedy nawet na mężu wrażenie robię 🙂 🙂 🙂 czuję się od razu jak nastolatka a nie jak 3 dzieci matka 🙂 🙂 🙂
NYANA89
29 września 2020 at 17:53Najbardziej lubię swoje dłonie, które przez lata były moim największym kompleksem 😀 Dłonie o palcu serdecznym z rozmiarem nr 6. Dłonie, jak to mawia moja babcia, „średnio wyrośniętej siedmiolatki” (mam lat prawie 29). Dlaczego je lubię? Bo wszędzie się nimi wcisnę, w każdy zakamarek, w niemal każdą szklankę i pojemnik. A gdy na nie patrzę, rozczulają mnie. Paradoksalnie po latach dostałam propozycję wzięcia udziału w zdjęciach do reklamy z ich udziałem i choć odmówiłam, to mnie wyleczyło z kompleksów i sprawiło, że poczułam się w moich małych rączek dumna 🙂
Kinga Staszewska
29 września 2020 at 17:58W swoim wyglądzie najbardziej lubię….. skórę i włosy!
Jestem bardzo zadowolona z kondycji swojej skóry, jest jędrna napięta, gładka i mało problematyczna. Wszystko dzięki odpowiedniej pielęgnacji i nawilżeniu nie tylko twarzy, ale także całego ciała. Włosy również są moim atutem, zresztą chyba jak u każdej kobiety; krótkie, długie, kręcone czy proste zawsze są symbolem kobiecości. Powodem do dumy są moje długie, blond włosy, podobnie jak w przypadku dbania o skórę, włosy również wymagają jedynie odpowiedniej pielęgnacji i nie ma z nimi żadnych problemów. Są to naturalne fale, oświetlone słońcem jakby z efektem baleyage. Nie muszę się długo męczyć z układaniem ich, a mimo to wyglądają bardzo ładnie.
Z biegiem lat jednak wszystko ulega zmianie. Oczywiste jest to, że każdy ma swoje wady zarówno w sferze fizycznej jak i psychicznej, ale powinniśmy akceptować siebie w pełnej krasie, takimi jakimi jesteśmy oraz dążyć do tego aby być najlepszą wersją siebie.
Agnieszka
29 września 2020 at 18:07Co lubię w swoim wyglądzie?- błysk radości w oczach, promienie słońca we włosach, rumieńce na twarzy świadczące o tym, że korzystam z życia pełną piersią, zadbaną i świetlistą cerę.
Anna Idczak
2 października 2020 at 12:05Najbardziej w swoim wyglądzie uwielbiam swoją twarz, która dzięki dobrej pielęgnacji wygląda świetnie: jest zadbana i w dobrej kondycji, dzięki czemu nie mam problemu by wyjść bez makijażu na ulicę. I chociaż uwielbiam się malować to równie dobrze wyglądam bez makijażu co jest ogromnym plusem.
Beata
29 września 2020 at 18:25W swoim wyglądzie najbardziej lubię to, że wyglądam młodo. Chociaż czasami sprawia mi to problemy. Jestem nauczycielem w liceum i często jestem mylona z uczniami 😄 wtedy jest naprawdę śmiesznie. Codziennie wchodząc do szkoły muszę się „tłumaczyć” że jestem nauczycielem 🧓
Asia
29 września 2020 at 18:25Mam w sobie wiele rzeczy, których nie lubię, jednak jest coś w moim wyglądzie, co odwraca moją uwagę od wszystkich niedoskonałości. To są moje oczy: piękne, duże oczy. Najśmieszniejsze jest to, że nawet nie potrafię zidentyfikować ich koloru. W zależności od światła mogą być niebieskie jak niezapominajki, zielone niczym szmaragdy albo szare jak deszczowe chmurki. Uwielbiam je z wielu powodów. Ponieważ promienieją kiedy jestem szczęśliwa, błyszczą się jak diamenty. Potrafią rozświetlić całą twarz. Dzięki nim widać, kiedy się wzruszam, bądź kiedy jest mi smutno. Gdy ktoś się w nie zapatrzy – nie może oderwać od nich wzroku. W przeciwieństwie do innych części, one nigdy się nie zmienią i zawsze pozostaną piękne.
KawaInka
29 września 2020 at 18:48Moje nogi są super, bo nie dość, że są szczupłe, to jeszcze niosą mnie w świat.
Lubię też duże i radosne oczy, bo dzięki nim widzę tyle pięknych rzeczy.
Szczupłe dłonie i długa szyja idealnie nadają się na przymierzanie biżuterii z lokalnych straganów.
Lubię tę lekkość bytu, świadomość, że każda z nas ma w sobie coś pięknego.
Justyna
29 września 2020 at 18:49Kiedyś na to pytanie odpowiedziałabym – nic, ponieważ miałam dość dużo kompleksów. Dziś odpowiadam – wszystko. Zaakceptowałam siebie i to była najlepsza decyzja jaką mogłam podjąć w swoim życiu. Teraz lubię w sobie mój nie do końca prosty nos, wąskie usta oraz pojawiającą się „pomarańczową skórkę”. Po prostu lubię siebie zarówno wizualnie jak i wewnętrznie. Nie ma lepszego uczucia niż to kiedy patrzysz w lustro i myślisz, ale jesteś fajną dziewczyną 🙂
Malgorzata Kawiak
29 września 2020 at 18:51Najbardziej lubię swoje oczy. Jak powszechnie wiadomo są zwierciadłem duszy. Poza nimi akceptuję wszystko inne, choć to zapewne kwestia wieku, gdyż bywało różnie.
Magda
29 września 2020 at 19:11Nie śmiej się, ale… kolana! 😀
Nie wiem dlaczego, nie umiem tego powiedzieć, ale zawsze uważałam, że moje kolana są super. Dlatego (i tylko dlatego) tak lubię minispódniczki.
Zielonaherbata
29 września 2020 at 21:12Najbardziej lubię swój uśmiech 🙂 – to dzięki niemu każdy kolor szminki wygląda świetnie, a rozświetlacz na kościach policzkowych się jeszcze bardziej mieni.
Uśmiech to coś co nigdy nie wyjdzie z mody i zawsze „zaraża” innych pozytywną energią.
Edyta =)
29 września 2020 at 22:23Najbardziej w swoim wyglądzie lubię swoją skórę. Jest czymś co mnie wyróżnia wśród innych, gdyż można po niej pisać. Wiele lat krępowało, dołowało mnie iż każdy dotyk, szturchnięcie pozostawiało ślad jakbym była płótnem. Palcem napisane słowa, kształty zostają ze mną parę chwil. Dermografizm teraz stał się ciekawostką w luźnych spotkaniach:) . Zaakceptowałam swoją odmienność i przemieniłam na coś co wywołuje uśmiech.
daga_urb
29 września 2020 at 22:42W moim wyglądzie lubię najbardziej swoje piegi, dodają uroku ,delikatności i kobiecości co chyba dla kobiety jest najważniejsze. Uwydatniają moją naturalność , zwłaszcza , że bardzo rzadko chodzę w makijażu , gdyż jestem zwolenniczką dbania o skórę twarzy , a nie jej zakrywania.
PATRYCJA ADAMCZYK
30 września 2020 at 00:30Myślę że jestem dość dziwna osoba bo najbardziej lubię w swoim wyglądzie PIEGI. 🙂 PIEGI które mnożą się przez wakacje. PIEGI które staram się zachować na skórze jak najdłużej:) Dodają one twarzy delikatności, dziewczęcej świeżości.
Kasia Z
30 września 2020 at 07:18W swoim wyglądzie najbardziej lubię usta. Praktycznie każda szminka świetnie się na nich prezentuje. W szkole podstawowej byłam wyśmiewana, że są duże i pełne. Dziś to mój atut, moja tajna kobieca broń. 🙂 Aby zawsze były w dobrej kondycji stosuję natłuszczające i ochronne pomadki FlosLek LipCare, znacie? 🙂
Canella
30 września 2020 at 09:40W swoim wyglądzie lubię przede wszystkim to, że jestem brunetką i mam ciemne oczyska z długimi jak firanki rzęsami 🙂
Uważam, że uroku dodaje mi również lekko zadarty nos (czy jak ja to mówię – skocznia narciarska). Coraz bardziej lubię też moje pogniecione czoło, które w naturalny sposób przedstawia historię mojego życia. Coś co dla innych jest wadą do popraw, dla mnie jest naturalnym pięknem.
Katarzyna Jadczyk
30 września 2020 at 10:16Najbardziej lubię w sobie to że jestem mamą i że potrafie połączyć to z całą reszta mojego życia i jestem z tego dumna.Nie oszukujmy sie- zawód mama to zawód pochłaniający niesamowicie wiele czasu, jednak bycie mamą to nie wszystko. Posiadanie dziecka👶 to wspaniała rzecz, jednak nie wyklucza to bycia kobietą zadbaną, z pasją, odrobiną czasu tylko dla siebie oraz prawem do odpoczynku i pracy( za pieniądze😉).Organizacja czasu nie jest łatwa, szczególnie w domu, w którym jest dziecko wymagające poświęcenia mu jak najwięcej uwagi. Bycie mamą to piękny czas, ale dobrze jest pomyśleć o swoim zdrowiu i powrocie do pracy, a nie ma nic lepszego niż piękna,zadbana i spelniona mama🧖💇
Wiem że nie da się zrobić wszystkiego, co jest do zrobienia. Mogę zrobić tylko to, co najważniejsze. I tylko na to znajduję czas.
Zrozumiałam, że to nie jest kwestia ilości zajęć – tylko celów, konkretnych marzeń i odwagi do ich realizowania. Chcę być mamą i codziennie żyć pełnią życia.
Dziś organizując czas rodzinny, zawodowy czy prywatny, korzystam z wielu list. Osobne dotyczą zakupów, posiłków, prezentów, miejsc do zobaczenia w podróży, spraw zdrowotnych itp. Do tego korzystam z planera, kalendarza i kilku aplikacji, które sprawdziły się u mnie przez ostatnie lata.WEWNĘTRZNE PRZYZWOLENIE NA ZADBANIE O SIEBIE – dla mnie to podstawa.Niby takie oczywiste, wręcz banalne, ale pamiętam siebie z pierwszych miesięcy macierzyństwa i wcale dla mnie takie oczywiste nie było. Zbyt mocno przesiąkłąm wcześniej Mitem Matki Polki.Nie ma pojęcia jak to się dzieje, ale co jakiś czas mój czas dla siebie, spada w rankingach:) Jakby jakiś złośliwy chochlik ciągle coś przestawiał. A ja z uporem maniaka przywracam mojemu czasowi należne mu miejsce:)
Uważam że najważniejsze w znalezieniu czasu na prace jest ograniczanie niektórych spraw do koniecznego minimum, bo nie da się robić wszystkiego na 100% a przynajmniej ja tak nie potrafię i generalnie mi to nie przeszkadza.Czas dla dzieci i czas dla siebie/partnera to kwestie podstawowe, resztę można jakoś ogarnąć w międzyczasie.Uważam takze, że główną korzyścią z powrotu do pracy jest poczucie osobistego rozwoju, poczucie docenienia na gruncie innym niż rodzinny, realizacja i sprawdzenie się na różnych frontach.Są oczywiście także korzyści finansowe. Rezygnacja z pracy mamy oznacza utrzymanie rodziny z jednej pensji.
Należy mieć bardzo jasno ułożone priorytety i ustalone zasady.Gdy Miś byl malutki i mialam już jakąś rutynę, to wykorzystywalam na przykład czas jego drzemki.Jeśli chcialam pracować regularnie to naprawdę niezbędna okazała sie pomoc osób trzecich, na przykład męża, który zajmie się dzieckiem i domem przez kilka godzin dziennie lub babć i dziadkow.Jestem zdania że 100-procentowe pogodzenie kariery zawodowej z macierzyństwem jest niemożliwe. Kiedy w pełni angażuje się w pracę, która zajmuje znacznie więcej niż 8 godzin w ciągu dnia, zwyczajnie nie jestem w stanie oddać tego samego dziecku.Zdaje sobie z tego doskonale sprawę. Często staram się wówczas wynagradzać Misiowi to w inny sposób. Choćby nie wiem co to weekendy są tylko nasze😉Ten wspólny czas to moment, w którym tworzy się między nami więź, będąca podstawą późniejszych relacji. Co więcej,moja obecność daje mu poczucie bezpieczeństwa i upewnia go w przekonaniu, że jest dla nas kimś naprawdę ważnym. Najważniejsze jest, aby mieć pewność, że relacje z dziećmi są oparte na wzajemnym szacunku, zaufaniu i zrozumieniu a pracę zawodową i życie rodzinne zawsze da się jakoś połączyć.
Justyna
30 września 2020 at 10:26Najbardziej lubię w sobie swoje oczy, bo trudno zdefiniować ich barwę. Nie są ani niebieskie, ani zielone, ani szare, ale są mieszanką wszystkich tych kolorów i każdy widzi w nich coś innego. Na co dzień nie czuję się zbyt wyjątkowa, ale od czasu do czasu humor mi poprawiają właśnie te oczy, które zmieniają się jak kolory morza.
Magdalena Harasimowicz
30 września 2020 at 10:40Co lubie w swoim wygladzie moja oliwkiwa cere mimo 38 lat twarz ma nie wiele zmarszczek .Mimo nadwagi z ktora walcze nie wygladam na swoje lata zawdzieczam to nie tylko gena ale tez unikania jakich kolwiek używek .Podobaja mi sie moje włosy bo pomimo pojedyczych siwych nadal mam naturalny kolor a wlosy sa geste i lśniące.Staram sie nie narzekac na swoj wyglad
OLA30
30 września 2020 at 10:47Kiedyś miałam dużo kompleksów .
A to za duży nos. A to nadmierne owłosienie, krzaczaste brwi.A to kilka kilogramów za dużo. Z czasem zaczęłam akceptować swoje ciało dzięki mężowi. Dla niego jestem najpiękniejsza i kocha mnie taka jaka jestem.Zaczęłam zauważać, nie tylko swoje wady ale i kompleksy. Doceniłam, że jestem naprawdę piękna. I nagle w lustrze zobaczyłam, że mam piękne długie i gęste włosy. Ładne duże oczy.
Po ciąży bałam się, że moje ciało się zmieni. Jednak obeszła się ona ze mną bardzo łaskawie, żadnych rozstępów ani dodatkowych kilogramów, a nawet mniej niż przed. Wiem, że jestem kochana przez to czuje się silna i pewna siebie kobieta, która akceptuje swoje ciało
instakosmetycznie
30 września 2020 at 11:21Co najbardziej lubię w swoim wyglądzie? Hmmmm, to trudne pytanie. Większość z kobiet jest w stanie wymienić więcej swoich „wad” niż zalet – maskowane pod grubą warstwą podkładu piegi, zakrywane w każdy możliwy sposób rozstępy, pierwsze zmarszczki, nienoszenie krótkich spódniczek przez cellulit czy fałdka na brzuchu zakrywana większą o jeden rozmiar niż powinna być bluzką. Ale czy rzeczywiście są to wady? Dzieje się tak dlatego, iż próbujemy dostosować się do narzuconych nam kanonów piękna i odgórnie klasyfikujemy co jest piękne, a co nie jest. Ja w swoim wyglądzie lubię piegi, które mam nie tylko na twarzy, ale i na rękach, lubię moje rozstępy, które pieszczotliwie i z przymrużeniem oka nazywam „prążkami tygrysicy”, lubię też tę jedną, kiedyś bardzo przeszkadzającą mi fałdkę na brzuchu. Dlaczego? Dlatego, że te wszystkie rzeczy definiują mnie jako kobietę i dlatego, że nauczyłam się kochać swoje ciało takim, jakie jest co wcale nie znaczy, że o siebie nie dbam. Uwielbiam używać różnych kosmetyków, pielęgnować swoją skórę, sprawiać, że staje się jeszcze piękniejsza, jednocześnie przeobrażając wszystkie moje zewnętrzne kiedyś wady w coś, co umacnia mnie w sile mojej kobiecości.
Magdalena
30 września 2020 at 12:26Najbardziej w sobie lubię delikatne rysy twarzy. Otrzymuję odnośnie tej cechy wiele pozytywnych komentarzy. Na początku był to dla mnie problem, ponieważ zawsze wyglądałam po prostu dziecinnie, wkurzało mnie to bo w każdym sklepie prosili mnie o dowód. Teraz bardzo to akceptuje i nie uważam, że wyglądam dziecinnie a młodo, przyjaźnie. Moje rysy twarzy sprawiają, że zmarszczki kompletnie są niewidoczne, ba one się po prostu nie robią. Mam jedną mimiczna ale jest urocza. Tak, zdecydowanie twarz na prawdę w sobie lubię 🙂
Zuzia
30 września 2020 at 12:40Oczy – to je najbardziej w sobie polubiłam. Zawsze są takie same, podczas gdy skóra wokół nich się starzeje, czerwieni, opala i blednie, czasem jest gładka, a czasem pełna nieprzyjaciół. To na tęczówkach każdy posiada niepowtarzalne wzory zapisane w DNA, zupełnie jak linie papilarne. W makijażu to właśnie oczy najchętniej maluję soczystymi kolorami by je podkreślić, i to na oczy uwielbiam patrzeć w lusterku po wieczornym demakijażu. Pomimo zmian fryzur, upodobań w makijażu, różnej biżuterii i nakryć głowy, patrząc w oczy ciągle widzę siebie w lustrze.
94.butterfly
30 września 2020 at 12:48Jeszcze niedawno powiedziałabym że nic nie lubię, ale zaczęłam pracę nad własną samooceną i staram się dostrzegać te dobre rzeczy. Dlatego teraz mogę odpowiedzieć twarz. Lubię moją buzię, zwłaszcza oczy o tajemniczym kolorze i pełne usta, na które zwracają uwagę mężczyźni.
mediicin
30 września 2020 at 13:22Najbardziej w swoim wyglądzie lubię swoje oczy, mimo tego, że na pierwszy rzut oka są takie zwykłe- bo brązowe. Nie zamieniłabym ich na żadne inne, uwielbiam swoją oprawę oczu, bo właściwie nie muszę używać tuszu czy żelu do brwi. Uważam, że to najładniejsza część mojej twarzy.
Mariola
30 września 2020 at 13:41W swoim wyglądzie najbardziej lubię moje włosy – długie, lśniące, opadające na ramiona fale. Jestem z nich naprawdę dumna. Lubię je dlatego, że dodają mi dziewczęcego uroku i odejmują lat. Dzięki nim czuję się jakbym znowu była nastolatką. Mój mąż zakochał się właśnie w tych lokach. To kolejny powód, że je lubię. Kręcone włosy potrafią być niesforne i wymagją odpowiedniej pielęgnacji, ale nie zamieniłabym je na żadne inne.
Anna M
30 września 2020 at 13:56Akceptuję siebie całą🙆, to mój klucz 🔑 do pewności. Szanuje i toleruje siebie, z paletą moich zalet🎨 i gąszczem wad🙅. Idę do przodu🚶 i nie oglądam się za siebie🤸. Ciągle dążę do doskonałości.💁 Jestem optymistką☀️, a wiadomo optymiści żyją dłużej 😄 widzę świat w różowych kolorach🌺🌸 pozwala mi to przetrwać, nawet w tych najbardziej trudnych chwilach🌪️. Cieszę się z małych rzeczy🐞, cieszę się sobą💃 i dziękuje za każdy dzień🙏.
A co najbardziej lubię w swoim wyglądzie? Zdecydowanie będą to oczy👀. Spoglądając w nie, możemy odnieść wrażenie, że zaglądamy w głąb duszy👤. Nic w tym dziwnego, bowiem oczy👁️ potrafią wyrażać emocje: radość😄, smutek😟, miłość😍, ale także pewność siebie💪, lęk🥺, upór🤨 czy zawziętość😤. Bez wątpienia oczy mają ogromną siłę przekazu. Magia spojrzenia ukryta jest w oczach. Lubię podkreślać je czarnym tuszem aby wyglądały jeszcze piekniej, jak skrzydła motyla🦋- długie i piękne, aby były bardziej kokieteryjne, wyraźniejsze i uwodzicielskie❤️. Uwielbiam gdy przyciągają uwagę, działają elektryzująco✨ oraz robią piorunujące wrażenie.⚡
Moje oczy są ciepłe i roześmiane, cieszą się nawet, gdy twarz pozostaje smutna. Są duże i wyraziste, kojarzą się z młodością i witalnością, a także wzbudzają zaufanie.🥰😘
Afrofytka
30 września 2020 at 14:26Najbardziej lubię dołeczki w policzkach 🙂 Pojawiają się zawsze, gdy się uśmiecham, a jako, że jestem wesołą osoba – często u mnie goszczą 🙂
MerlinMorus
30 września 2020 at 19:11Kręcone włosy w darze od Matki Natury dostałam, lecz to nie znaczy, że zawsze je kochałam!
W dzieciństwie wiele problemów mi sprawiały, fryzjerki często je podcinały!
Lecz one ciągle coraz bardziej się kręciły,
Nic a nic się nie zmieniły!
Zaakceptować je w końcu musiałam, aż kilka lat temu całym sercem je pokochałam!
Gdy na wycieczkę za granicę się wybrałam,
Jakoś tak wyszło że me włosy ciągle rozpuszczone miałam!
Wszystkie kobiety mi zazdrościły, bo moje loki w blasku słońca lśniły!
Mężczyźni na nie patrzyli, oczom nie wierzyli!
Właśnie wtedy zrozumiałam, że tak naprawdę zawsze z włosów mój atut wielki miałam!
Wszystkie me niedoskonałości to one przykrywają, od moich wad uwagę odwracają!
Chociaż ciężko się układają, to właśnie one odwagi mi często dodają!
Dzieki nim kobieco i pięknie się czuje,
Tak bardzo z nimi się lubię!
Moje włosy najbardziej w mym wyglądzie lubię, mam nadzieję, że nigdy tych bujnych loków nie zgubie !
makowa_panienka
1 października 2020 at 00:13Najbardziej lubię te kolorowe kropki na twarzy… to dziwne, bo jeszcze kilka lat temu wprost ich nienawidziłam całym młodzieńczym sercem. Małowałam, próbowałam zakryć, używałam zdecydowanie za dużo pudru i podkładu. Aż w końcu przestałam z tym walczyć i zobaczyłam, że absolutnie nikogo na świecie nie obchodzą moje piegi. Moja Babcia opowiadała mi (zapewne żebym je polubiła), że każda z tych kropek to jeden promyk słońca, który dotarł do mojej buzi, gdy spałam jako niemowlak. I że mam szczęście, bo mam że sobą słońce nawet w pochmurne dni. I że to coś wyjątkowego, nie wszystkim dane jest złapać promyk słońca i zachować dla siebie.
Lubię więc te moje kropki. Kto wie, może to naprawdę odrobina słońca?
Kahre
1 października 2020 at 08:27W swoim wyglądzie najbardziej lubię uśmiech. I jakaż jest satysfakcja, gdy ludzie go odwzajemniają. Uśmiech pomaga rozluźnić atmosferę, wstać rano czy dać siły do wykonania ciężkiego zadania. Dzięki niemu wyglądam młodziej, nie od dziś wiadomo, że dodaje on młodzieńczego uroku.
Potrafi on działać prawdziwe cuda – ludzie stają się mili, bardziej rozmowni czy pomocni. Zapomniałabym dodać, że chodzi o ten szczery uśmiech, a nie sztuczny. Szczery jest wtedy, gdy widać go po oczach. Czasami jest trudno, szczególnie, kiedy musimy rozmawiać z kimś, kto jest mało sympatyczny. Ale już po chwili, kiedy obdarujemy taką osobę uśmiechem, zaczynamy czuć, że nas zaczyna lubić.
agnieszka
1 października 2020 at 10:36najbardziej podobają mi się moje włosy. Zawsze miałam i nadal mam gęstą czuprynę, która do tego jest bardzo podatna na wszelkie zabiegi kosmetyczne. Z natury włosy mam lekko falowane i nigdy przenigdy nie zamierzam traktować ich prostownicą, bo uważam to za zbrodnię. Wracając jednak do sedna – są długie i lekko kręcone dzięki czemu mogę je układać jak mi ise podoba. Nawet kiedy jestem nieco rozczochrana to nadaje mi to wygląd stylu boho, a nie miotły, wiec nigdy nie moge narzekać na „bad hair day” 😀 Czy może być cos lepszego niż włosy, które żyją ze mną w symbiozie?
Szarlotka
1 października 2020 at 10:55Czym różni się 30 latka od nastolatki? Akceptacją siebie. Przekraczając tę magiczną granicę, przyszło dp mnie totalne pogodzenie z sobą i własnyn ciałem. Nauczyłam się niedoskonałości przeuwać w atuty, rozbudziłam w sobie poczucie własnej unikalności na tyle, że kąsliwe uwagi na temat mojego wyglądu nie zburzyły go ani trochę. To moja cera, której kiedys nienawidzilam stala sie moj ulubiona czescia ciała. Calą mlodosc walczylam niedoskonalosciami skory, ale gdy sie poddalam, przestalan walczyc a znalazlam przyjemnosc w rytuale poelegnanacji i rozsmakowałam się w nin, cera odzięczyła się. Gdy troskliwie masowałam twarz, cwiczylam face jogę i głaskałam zwlizonymi w olejkach dłońmi byla tak dopieszczona, ze promieniala! Dzis maluję sie dlatego, ze lubie a nie dlatego ze nie akceptuje swojwj twarzy
Flamingo
1 października 2020 at 11:53Nie umiem wybrać jednej konkretnej części mojego ciała, dlatego odpowiem wszystko. Nie jest to objaw narcyzmu tylko wypracowania w sobie całkowitej akceptacji własnego ciała. A to co mniej się udało matce naturze przykrywam makijażem i odpowiednim strojem 🙂
Dominika
1 października 2020 at 12:31Najbardziej lubię swoją skórę 🙂 I to nie dlatego, że jest piękna, gładka i bezproblemowa, a dlatego, że nie jest doskonała 😉 Lubię ją za to, że pokazuje mi co jest dla niej dobre, a co nie – co jej służy, a czego powinnam unikać. Ten proces jej codziennego doskonalenia jest dla mnie w pewnym stopniu celebracją ale i zarazem mozolną pracą ale mimo wszystko cieszy mnie to, że mogę codziennie ją pielęgnować i widzieć poprawę jej kondycji <3 Chociaż nie raz i nie dwa dostałam od niej prztyczka w nos 😉
Edyłek
1 października 2020 at 13:35Szczerze mówiąc, nie płynę niestety z nurtem powszechnie teraz promowanej samoakceptacji, kobiecej siły i kochania siebie, ponieważ długa droga dzieli mnie od zaakceptowania tego jaka jestem. Są jednak nieliczne rzeczy, które w sobie lubię, takie jak lekkie cienie pod oczami nadające im poważniejszego i głębszego wyrazu. Blizny, z których większość to odrębne wspomnienia, jak ta przecinająca całe przedramię i będąca pamiątką po ukochanym kocie, którego niestety już ze mną nie ma. Lubię moje wystające trójki, nadające uśmiechowi oryginalności i lekko wampirzego wyglądu całej twarzy 😀 I mimo, że do lubienia siebie jest mi daleko, to pozytywnie patrzę na te kilka rzeczy, które według innych mogą być wadami 🙂
Natalia
1 października 2020 at 13:54Najbardziej lubię włosy, bo one nie tyją 🙂 co więcej, nawet gdy nabierają objętości, to dla nich lepiej i korzystniej 😉 kiedyś z nimi walczyłam, chcąc mieć proste i gładkie zamiast kręciołków w wiecznym nieładzie… od pewnego czasu uczę się, że są atutem i dbam o nie, jak o największy skarb !
xxcara998
1 października 2020 at 15:43Oczy.
Kiedy w mojej głowie pozytywne myśli, one błyszczą.
Kiedy mam gorszy dzień, blakną.
Kiedy słucham muzyki, one na chwilę zamykają się.
Kiedy ktoś błyska mi fleszem prosto w oczy, świecą się jak żarówki.
Kiedy ktoś pyta o ważne sprawy, nie potrafią kłamać.
Kiedy ktoś mi wpadnie w oko, uciekają w drugą stronę.
I chyba polubiłam najbardziej tę część mojego wyglądu od wakacji nad morzem w zeszłym roku. Wtedy to nieznajomy artysta siedzący na kocu obok mojej ekipy, podszedł do mnie i powiedział, że patrząc mi w oczy, widzi cząstkę oceanu. Najpierw pomyślałam, że to błache stwierdzenie, ale i tak było mi na maksa miło.
Basikch
1 października 2020 at 17:41Co lubię…to ,że jestem nietuzinkowa i wyjątkowa.Nie można mnie porównać do żadnej gwiazdy filmowej, przez co nie rzucam się w oczy.To zaś, daje mi komfort prywatności i anonimowości.Nie lubię być na świeczniku wolę grać role drugoplanowe, a mój wygląd, to gwarantuje 😀 Tak naprawdę,cieszę się każdym szczegółem mojego wyglądu, każdym pieprzykiem i każdym piegiem.Dziękuję Stwórcy ,że jestem zdrowa i cała, bo są tacy, którym nie jest to dane.Nie mam swojej ulubionej części ciała , którą się specjalnie zachwycam , czy wyróżniam.Kocham każdy najdrobniejszy szczegół mojej osoby, bo bez niego, nie byłby mnie 😀
Magdalena Gębala
1 października 2020 at 18:40W swoim wyglądzie najbardziej lubię niecodzienny kolor moich oczu. Bardzo często słyszę, że jest to niespotykany kolor błękitu. Dodatkowo, moje oczy są dosć duże. Jako również lubianą „część” siebie, lubię swoją burzę włosów i piegów komponujących się z całą moją osobowością.
Monicitia
1 października 2020 at 19:04Uwielbiam moje długie, lśniące włosy. Są moją ozdobą i symbolem kobiecości. Traktuję je z szacunkiem i miłością. Nie szarpię, nie ciągnę, poświęcam im wiele czasu, aby je wygładzić i dopieścić. Czeszę delikatnie wykonując przy tym codzienny masaż, który poprawia ukrwienie skóry i pobudza mieszki włosowe. Myję i odżywiam świadomie. Nie kupuję pierwszego lepszego szamponu, nie nakładam byle jakiej odżywki czy maski. Pilnuję zawsze, aby skład był dostosowany do potrzeb moich włosów. Kiedy tylko to możliwe uwalniam je od gumek, spinek i pozwalam swobodnie falować na wietrze…
Agnieszka
1 października 2020 at 21:11Zdecydowanie najbardziej lubię w swoim wyglądzie moje oczy.
Są naprawdę duże i niebieskie. Dlatego stały się moim znakiem rozpoznawczym 🙂
Potrafię nimi wzbudzić zaufanie, przyciągnąć uwagę innych, okazać szereg emocji.
Uwielbiam ich kształt, kolor i długie rzęsy, które je okalają.
Jestem szczęściarą.
Justyna Augustyn
1 października 2020 at 23:14To co najbardziej lubię w swoim wyglądzie to piegi. Mam je na całej twarzy, dekoldzie oraz rękach. Kocham je choć dawniej nienawidziłam. Są według mnie mega oryginalne i wyjątkowe. O każdej porze roku wyglądają nieco inaczej przez co je uwielbiam bo codziennie odkrywam nową siebie! Podkreślają moją bladą cerę oraz złociste włosy. Uważam że to mój duży atut.
Erna
2 października 2020 at 10:50W swoim wyglądzie najbardziej lubię gładka alabastrową cerę, małe zgrabne uszy, dlatego że jestem dumna z tych atutów urody, dzięki którym mam lepsze poczucie wartości.
Kinga
2 października 2020 at 11:16Całe życie uważałam, że najbardziej lubię w moim wyglądzie oczy. Wiele komplementów dostaje na ich temat. Na temat generalnie oprawy oka i też zawsze podkreślałam makijażem właśnie tą część aby przykuwała spojrzenia a odwracała uwagę od tego co, sama nie wiem – niespecjalne? W obecnej chwili, w epoce ciałolubności uważam, że czas zaakceptować całą siebie. Stopniowo wdrażam to w życie i z pełną świadomością mogę powiedzieć, że chodź nieidealny to mój tyłek również zasługuje na miano części ciała którą lubię w swoim wyglądzie. Czas pokochać siebie w całości. Nieidealną, ale idealną siebie. Pozdrawiam.
Halina
2 października 2020 at 11:38Najbardziej lubię u siebie kreatywność. Wyssałam ją chyba z mlekiem matki 😉 Bo moja Mama zawsze potrafiła wyczarować coś z niczego. Jako jej spadkobierczyni genów, też sobie nieźle radzę, szczególnie w przypadkach tzw. ekstremalnych. Np. gdy mam niespodziewanych gości i pusto w lodówce. Zapraszam ich wtedy do wspólnego smażenia naleśników, bo co jak co, ale mąka, woda, jajka ( niekoniecznie) w domu zawsze są. Później objadamy się plackami i gadami aż miło. Albo gdy trzeba uszyć kostium karnawałowy dla dzieci.. Wyciągam maszynę, stare ciuchy i wspólnie kombinujemy. Jedno jest pewne kostium jest niepowtarzalny 😉 Albo gdy spóźnię się do pracy, wtedy wystarczy przynieść z cukierni kilogram pysznych ciasteczek i zamiast wymówek, słyszę tylko głośne 'mniam, mniam”. Tak, kreatywność to jest to!
monika Mazur
2 października 2020 at 12:38Za co lubię siebie swoją twarz, za swój wygląd, dbam o niego bo nie chciałabym abym wyglądała jakoś brzydziej staram się pielęgnować cerę z serii kosmetyków nawilżających, matujących oraz przeciw starzejących ponieważ mam już 30 lat i chce aby moja twarz wyglądała jak najdłużej na młoda skore:) aby mniej się starzała aby niemiala zbyt dużo widocznych zmarszczek no i chyba tyle:)
Agnieszka P
2 października 2020 at 12:47W moim wyglądzie najbardziej lubię moje włosy, które są mocne, nie dające sobie w kaszę dmuchać zupełnie jak mój charakter, gdyż są pełną dozą odzwierciedlenia mnie!!! Byłam dziewczynką o cerze białej jak śnieg i włosach czarnych jak heban, niczym Królewna Śnieżka, a one dalej takie są, zachwycając mnie swoim piękną, ciemną barwą pomimo upływu czasu, niezbędnych centymentrów oraz dodatkowych kilogramów! Moje włosy tak jak ja zaprzyjaźniły się z nowymi doświadczeniami świetnych kosmetyków! Kiedy zabieram się za dokładne porządki, chroniąc je od stert kurzu włosy zaplatam w gustowny, szybki warkocz, aby dodawał mi jeszcze większego polotu, krzątajac się po mieszkaniu z powyższoną energią do działania, gdyż poranny splot nadaje nutki galanterii w każdych warunkach pracy. Moje proste, długie czarne włosy są elastyczne w każdym rodzaju fryzur! Zachwycają mnie swoim wyglądem każdego dnia dzięki stałej pięlęgnacji, która obdarza ich nawilżeniem, oraz odżywieniem. Staram się dbać o moje włosy poprzez doskonałe, naturalne kosmetyki, dzięki którym posiadają piękny, a przede wszystkim zdrowy wygląd! Włosy dodają mi zawsze świeżej nutki blasku. Uwielbiam ich elastyczność, jedwabistość połysku na popołudniowym spacerze, podczas którego pogoda im nie straszna, ponieważ sprzyjający,jesienny deszczyk wcale im nie szkodzi, tylko obdarza jeszcze większą naturalnością, a chłodny wiaterek patrzacy na moje włosy z miłością pozwala im na swobodę ruchów. Jestem zachwycona moimi mocnymi włosami, a one słysząc kierowane do nich liczne komplementy, gdyby umiały mówić pewnie powiedziałyby mi DZIĘKUJEMY! Moje drogie włosy a ja szepnę Wam JESTEŚCIE DLA MNIE WAŻNE w wyglądzie, bo dodajecie kunsztu i elegancji w całej okazałości! KOCHAM WAS MOJE ŚLICZNE WŁOSY BO JESTEŚCIE NIEZAWODNE W KAŻDEJ SYTUACJI!!!!
Anita
2 października 2020 at 16:04Co najbardziej lubię w swoim wyglądzie ? Stanowczo włosy ! Długie, grube i we wszystkich odcieniach blond, a najlepsze jest to, że mam tak naturalnie 😀 Można tworzyć z nich rozmaite fryzury, a przy tym jest niezła zabawa z kolorami.
Szympau
2 października 2020 at 19:45Lubię w sobie niespodziewaność. Jednego poranka mam ładną cerę i kręcone włosy, kolejnego jakieś niedoskonałości a włosy falowane. Piegi i kolor włosów zależą od tego ile czasu spędziłam dzień wcześniej na słońcu. Nauczyłam się tę zmienność kochać choć nadal czasem mnie zaskakuje 🙂
Olency
2 października 2020 at 20:05Chciałabym napisać, że lubię w sobie wszystko, ale zdecydowanie jest coś, co lubię najbardziej, a są to oczy. Oczy są zwierciadłem duszy i po nich można poznać prawdziwe intencje człowieka. Mam brązowe, duże oczy, które obłędnie wychodzą na zdjęciach i nadają mi niepowtarzalnego charakteru. Teraz trzeba jeszcze zadbać o resztę twarzy. 😀
Patrycja
3 października 2020 at 09:32W swoim wyglądzie najbardziej lubię swoje włosy. Długie, naturalnie proste, niefarbowane w kolorze kasztanowym. Jeśli chodzi o urodę, zdecydowanie swój mały zadarty nosek z którego jestem dumna. Świetnie pasuje do mojego zadziornego charakteru, tworzy spójną całość. I jakże mogłabym zapomnieć o mojej cerze – natura obdarzyła mnie gładką cerą, bez skłonności do wyprysków i innych niedoskonałości, jedyne czego używam to krem nawilżający aby utrzymać dobrą kondycję skóry na długo.
M!LeNa
3 października 2020 at 11:06RZĘSY- to je najbardziej ubóstwiam w swoim wyglądzie. Są długie , gęste i bardzo czarne. Są dla mnie jak muzyka. Komponują się ze wszystkimi elementami wyglądu. Sprawiają, że czuję się śpiewająco. Oto cała gama powodów dlaczego je najbardziej lubię:
DO-skonale podkreślają głębie mojego spojrzenia
RE-welacyjne się prezentują o każdej porze roku
MI-łość mojego życia zakochała się właśnie w nich
FA-ntastycznie przyciągają męskie, ale również żeńskie spojrzenia
SO-Lidnie wytuszowane zawsze robią z buzią WOW !
LA-ta mijają ,a one się nie zmieniają
SI-elankę z nimi mam, naturalnie o nie dabm
DO-dają mi +10 do kobiecości i pewności siebie ,
Jednym słowem czuję się z nimi jak w Niebie 🙂
Olilala2009
3 października 2020 at 11:09Najbardziej lubię w sobie to,że jestem sobą,piękna osobą.Jestem niska i pulchniutka mimo wszystko wesolutka.Dbam o swoje ciało i dlatego pokazuję się śmialo.Jestem piękna na swój sposób rzucam czar na wiele osób.Dobrze czuję się w swoim ciele,do zarzucenia mam sobie nie wiele.Akceptuję swój wygląd i ciało,uśmiechem promienieję nie mało.Staram się nie zmieniać i być sobą przez co jestem piękną osobą.
DORA112
3 października 2020 at 13:42Dla mnie ulubioną cechą mojego wyglądu jest to że jest on przeciętny. Do osób pięknych nie należę ale nie jestem też brzydka, przeciętny wzrost i waga, nic specjalnego. Taka zwyczajna dziewczyna którą mija się na ulicy ale się jej nie zapamiętuje na długo. Podoba mi się to w swoim wyglądzie bo zwyczajnie nie lubię zwracać na siebie uwagi.
Karolina Kurpanik
3 października 2020 at 17:29Najbardziej lubię w swoim wyglądzie moją cerę. 12 lat walczyłam o to, żeby była nieskazitelna. Wciąż nie jest idealna, ale widzę ogromną poprawę. Wiem, że opłacało się zmienić nawyki żywieniowe, testowanie miliona kosmetyków, by znaleźć te odpowiednie dla siebie i przeczesywanie forów internetowych w poszukiwaniu czegoś, co pomoże.
MagdaM
3 października 2020 at 18:32Co najbardziej lubię w swoim wyglądzie i dlaczego?
Hmm, chyba to byłyby moje oczy. Zawsze lubiłam oczy w ludziach i zazwyczaj własne zupełnie ignorowałam bo trudno było określić mi ich kolor. Czasem wydają się szare, czasem wydają się zielone, czasem mają lekko niebieską nutę. Dopiero po wielu latach zauważyłam że mam lekką heterochromie centralną. Blado miedziany środek mojego oka zwykle zlewa się z resztą tęczówki. Zwłaszcza jak patrzy się w złym świetle – jakie miałam przez sporą część życia w swojej łazience. Jako że przez cały okres nastoletni uwielbiałam heterochromię w oczach, nie mogłam sobie nawet pozwolić na odrzucenie tego jako 'meh, blade i mało widocznie jak ja sama’ jak dosyć niepewna siebie część mnie robi z większością rzeczy które posiadam i ludzie osądzają je jako atrakcyjne ( takie jak szczupłość i długie włosy). Jestem z nich dumna i nic mnie nie powstrzyma.
Agata
4 października 2020 at 13:02W swoim wyglądzie najbardziej lubię klimatyczne, jesienne kontrasty na mojej twarzy, tworzone przez chłodne, niebieskie oczy w połączeniu z ciepłymi tonami różowych ust i brzoskwiniowej cery otulonej falowanymi, brązowymi włosami 🙂
Martynayna
4 października 2020 at 14:31Najbardziej w swoim wyglądzie lubię oczy, bo to one są odzwierciedleniem duszy i one nigdy się nie zmieniają. Mimo tego, że skóra wokół nich robi się inna i zmarszczki się pojawiają to oczy zostają zawsze takie same. To właśnie z oczu można wyczytać wszystko, a w moim przypadku tak właśnie jest. Uwielbiam moje oczy, są dla mnie piękne, a jak jeszcze zrobię kocie oko to już w ogóle świetnie wyglądają, są podkreślone, a głębia koloru wyostrzona. Spojrzenie robi się wyraźniejsze, a moje oczy odwracają uwagę od moich niedoskonałości. Oprócz tego lubię swoje brwi, które są naturalnie piękne, dzięki nim moje oczy mają charakterek i są wyraźnie podkreślone.
Janina Ryś
4 października 2020 at 15:42Najbardziej lubię w swoim wygladzie oczy – zwierciadło duszy, zielone, skryte, pełne emocji, ale i wesołe, szalone, ciekawe świata. W nich widać wszystko, jak w lustrze, nic się nie skryje. Kiedy w nie patrzę w swoim lustrzanym odbiciu widzę, co przeszły, jestem bardzo ciekawa, co jeszcze je czeka. I mimo upływu lat, pierwszych zmarszczek, ukryte za okularami, dalej mnie zachwycają. Makijażem podkreślam ich piękno, ich naturalny wygląd, upiększam je, aby przyciągały innych wzrok. Okulary dodają mi uroku i znakomicie komponują się z moimi oczami. Ten ich magnetyczny błysk i optymizm widać właśnie w moich oczach i nawet stylowe oprawki nie zasłaniają ich magii spojrzenia.
Łukasz
4 października 2020 at 15:46Najbardziej w swoim wyglądzie kocham moje dłonie. Mam długie, zadbane dłonie, o które zawsze się troszczę i pielęgnuję je kremami. Zgadzam się, że dłonie są wizytówką każdego człowieka, dlatego dbam o nie, aby stale ładnie wyglądały. Przycinam systematycznie paznokcie, piłuję je, aby nie wstydzić się za ich wygląd. Jest mi bardzo miło, kiedy podaję komuś czystą, zadbaną dłoń na powitanie. Moje dłonie nie są wcale szorstkie, gdyż kremy, które stosuję znakomicie je nawilżają i chronią przed zimnem. Jestem z nich dumny i zawsze mogę je pokazać jako wizytówkę mojego ciała.
KalinaFaustyna
4 października 2020 at 16:27Moje włosy to ciągłe wyzwanie, to moja kobiecość ubrana w warkocze, to emocje i kaprysy kiedy za nic w świecie nie chcą się ułożyć zgodnie z moją wolą, to też wyprostowane na gorąco pasma kiedy chce dodać sobie pewności siebie a lookowi profesjonalizmu, to rozwiane loki kiedy chce się czuć najpiękniejszą wersją mnie. Dlatego dbam o nie z najwyższą starannością, poświęcam wiele czasu na ich pielęgnację, skupiam się nad składnikami aktywnymi kosmetyków i jestem systematyczna w działaniu- to wszystko aby okazać moim włosom miłość i wdzięczność za to ile mi dają, jak się dzięki nimi czuję i jak smutno, by mi było gdybym je nagle straciła- a znam i takie kobiety i takie historie. Uważam, że włosy są cudowna naturalna ozdoba każdej kobiety- a w moim przypadku tym co lubię w swoim wyglądzie najbardziej, dlatego słucham potrzeb moich włosów, szukam najlepszych kosmetyków i metod na ich pielęgnację a one odwdzięczają się mi kiedy smagane wiatrem swobodnie płyną w rytm moich kroków lub otulają mnie jak ciepłym szalem w chłodny dzień. W kolorze hebanowego drewna w najdłuższym miejscu sięgające aż za pośladki- wygrałam je na genowej loterii i nie będę zasłaniać się fałszywą skromnością- to one sprawiają że czuje się piękna, kobieca, pewna siebie.Dzięki nim z wyrozumiałością patrzę na inne mankamenty urody – mogę pogodzić się z bladością cery nakrapianej piegami a nawet odnaleźć jakiś urok w tym obrazku. Jako fanka książek i przyjaciółka książkowych postaci mogłabym udawać że to stylizacja na Pipi Pończoszankę. Bladośc cery zamaskować kilkoma soczystymi uszczypnięciami – w końcu Scarlet O’ Hara oczarowała nimi najbardziej pociągającego mężczyznę literatury. Dzięki włosom zaś mogę wyeksponować tą wersję siebie która aktualnie jest mi najbliższa- zapleść je w warkocz dookoła głowy i być dumną piastowską księżniczką lub puścić wolno by delikatnie smagały moją twarz kiedy biegnę wprost po swoje marzenia, a nich -czuję wiatr, radość i wolność.
Monika Chyczewska
4 października 2020 at 18:10to , ze podobno nie wyglądam na swoje lata
Marta Flak
4 października 2020 at 23:56Najbardziej w swoim wyglądzie lubię swoje włosy. Są długie, gęste, błyszczące, pięknie się układają i mimo że są ciężkie, nie są oklapnięte.
radochna
5 października 2020 at 10:47To z czego szczególnie jestem dumna w moim wyglądzie to płaski brzuch. Jest pięknie wyrzeźbiony, idealnie wygląda szczególnie w opiętych sukienkach. Mogę bez obaw nosić także dwuczęściowy kostium kąpielowy. Każdemu polecam codzienne wykonywanie brzuszków – to działa! 🙂
damonowa91
5 października 2020 at 11:01Po pierwsze w swoim wyglądzie kocham kolor swoich włosów – różowy – niepowtarzalny jak moja osobowość! Uwielbiam wyróżniać się z tłumu i dzięki moim włosom jest to możliwe. Po drugie kocham swoje ręce – a ściślej mówiąc ramiona, które dzięki długim i intensywnym treningom zyskały piękne kształty i mięśnie. Można rzec, że z brzydkiego kaczątka przemieniły się w łabędzia 😉 Teraz z dumą je prezentuję w wielu stylizacjach. Trzecią rzeczą, którą w sobie kocham są moje paznokcie. To kolejny mój znak rozpoznawczy! Długie i podobnie jak włosy wyróżniające się odcieniem są moją osobista wizytówką!
Katarzyna
5 października 2020 at 14:16W swoim wyglądzie lubię dwie rzeczy: mimo dość młodego wieku zmarszczki mimiczne w kącikach oczu oraz ramiona 🙂 Zmarszczki mimiczne, ponieważ zapisane w nich są wszystkie szczęśliwe chwile, które przeżyłam do tej pory w swoim życiu, a także te momenty pełne zachwytu. Natomiast ramiona, bo są oznaką mojej siły do zdobywania nowych doświadczeń.
Marta
5 października 2020 at 19:12Uśmeich, ponieważ świetnie wpływa na interakcje międzyludzkie 🙂
Grażyna Mierzejewska
5 października 2020 at 22:04Najbardziej w swoim wyglądzie lubię ….swoje usta 🙂 piękne, pełne, ładnie wyrzeźbione i to przez naturę a nie skalpel i tak uroczo z upływem czasu otoczone siateczką mimicznych zmarszczek. Nie przepadam za zmarszczkami ( a kto je lubi ) ale te wokół ust są takie urocze ( tak mówi też mój mąż ) i to dzięki nim uśmiech jest jeszcze bardziej promienny , nie wiem jak one ( te zmarszczki ) to robią ale dodają mi uroku i tylko na te wokół ust się nie denerwuje. Tak, tak właśnie usta najbardziej podobają mi się w moim wyglądzie – usta, usteczka – bo to one szepczą czułe słówka, to one wypowiadają miłosne zaklęcia i wreszcie to one obdarzają czułymi, zmysłowymi i pełnymi pożądania pocałunkami i to one wypowiadają ważne słowa więc to one grają główną rolę w moim życiowym spektaklu i dlatego dbam też o nie i lubię” ubrać” je w czerwono krwistą pomadkę ( choć w innych kolorach też są piękne ) a jeszcze bardziej zmysłowe i urocze są moje usteczka kiedy mówią KOCHAM.
Monika Seredyńska
6 października 2020 at 00:40Poczucie humoru- ratuje mnie w życiu! Bardzo! Potrafię śmiać się sama z siebie i nie obrażam się za krytykę- sensowną oczywiście. Połączenie poczucia humoru z jakąś tam inteligencją gwarantuje, że dźwigam się! Raz po raz! I nie raz! Nie jestem optymistką, więc mam widocznie taki mechanizm obronny, by się nie dać w życiu. Chociaż czasami przeradza się to u mnie w sarkazm, ale nie taki wredno- złośliwy krzywdzący.
Uśmiechem można więcej zdziałać w życiu, bo świadczy o otwartości, życzliwości- oczywiście ten szczery, niewymuszony uśmiech. Uśmiechem można rozbroić złość, smutek, nostalgię. I zbić z tropu przeciwnika oraz rozzłościć go niepomiernie, że nie zepsuł nam humoru.
Malg
6 października 2020 at 09:16Najbardziej lubię swój nos – może nie jest idealny, ani pod względem kształtu, ani rozmiaru, ale za to całkiem zgrany z resztą mojej twarzy i absolutnie wyjątkowy. Widziałam już dziesiątki tysięcy ludzi i żaden z nich nie miał takiego nosa jak mój. Kto wie, może natura obdarzyła tym modelem więcej osób, ale one postanowiły wymienić go na inny, mniej rzucający się w oczy, bardziej zwyczajny? Cóż, jeśli tak, to ich strata 🙂
Bellatrix
6 października 2020 at 11:18Najbardziej w swoim wyglądzie lubie to,że na przestrzeni lat cały czas się zmienia. Raz coś wyskoczy na twarzy,zaraz skóra będzie schodzić bo za zimno,a później bo za gorąco. Jeszcze do tego raz się marszczy na czole,później ktoś kury wypuszcza pod oczy .Włosy ciemniejsze,późńiej jaśniejsze ,aż w końcu siwe. A ciało,jak to ciało. Zmienia się jeszcze szybciej i najbardziej to widać. w boczki pójdzie,zaraz w tyłek. Późńiej znika i pojawia się na brzuszku jakiś wąż, co mnie oplata.. Całe ciało wysuszone,bo chłód , albo za dużo ciepła i słońca. Blizny na jednej ręce,drugiej nodze czy brzuchu. Ale cóż dbać trzeba. To wszystko mnie definiuje,kocham siebie i swoje ciało za te mankamenty,które bardzo często okazują się być atutami . 🙂 Za zmarszczki ,blizny ,przesuszoną skóre,wypryski czy dodatkowe kilogramy. Za to,że jestem taka jaka jestem i akceptuje siebie w każdym momencie swojego życia . 🙂
Dominika G.
6 października 2020 at 11:47Lubie swoje oczy, które duszę mą odzwierciedlają
lubię gęste rzęsy, które oczy wachlarzem okalają
W nich odbija sie wszystko – każda moja emocja
czy to radość czy też troska …
Gdym szczęśliwa jasnym błękitem promienieją
gdy smutek doskwiera od razu ciemnieją
Czasem z radości skrzą iskierkami
czasem ze złości rzucają piorunami!
Są mym odzwierciedleniem, w nich ma dusza się odbija
każda troska, każdy moment, każda życia chwila!
Natalia Gie
6 października 2020 at 11:49Kiedyś dostrzegałam w sobie tylko same wady i mankamenty urody.
Z biegiem czasu jednak postanowiłam przestać się nimi przejmować , swoje wady zaakceptować oraz przekuć je w zalety. Dziś lubię po prostu siebie – a każda cecha mojego zewnętrznego wyglądu sprawia że jestem niepowtarzalna 🙂
I dlatego każdą lubię!
No więc mam piegi – no mam bo lubię słońce, korzystam z jego uroków i uwielbiam grzać się w jego promieniach.
Mam zmarszczki – no mam bo dużo się uśmiecham i kocham swój uśmiech i dołeczki w policzkach.
Mam fałdki na brzuchu – no mam ponieważ uwielbiam gotować a później to z przyjemnością zjadać .
Mam cellulit na udach i brzuchu – mam – jest dowodem na moje samozaparcie i utratę sporej nadwagi .
Mam zbyt krótkie włosy – mam i nie lubię siebie w krótkich włosach , ale swoje oddałam na szczytny cel i jestem z tego powodu dumna.
Uwielbiam podkreślać siebie, wyrażać siebie jako osobowość. Wygląd zewnętrzny tak naprawdę nie ma znaczenia a liczy się to wszystko, co skrywa nasze wnętrze.
Lenkaaa
6 października 2020 at 13:15Jak na kobietę przystało, pierwsze o czym pomyślałam to: „o matko! przecież nie ma nic takiego i w ogóle się sobie nie podobam…” Tak, tak, tak. Czy nie mamy tak zbyt często..? Ale po dłuższym zastanowieniu, wiem jak ogromna to maska, którą my kobiety uwielbiamy zakładać, bo tak naprawdę każda z nas jest piękna na swój własny sposób.
W swoim wyglądzie najbardziej lubię moją niedoskonałość istotowo połączoną z nietuzinkowością, w postaci nadzywczaj długich nóg (że aż trudno mi kupić spodnie…), tajemniczego kolor oczu pomiędzy szarością, a niebieskim i zielonym z małą czarna plamką i pomarańczową obwolutką wokół źrenicy, wysypu piegów na dziewczęcej twarzy o różnych odcieniach i wielkościach, moich nierównych piersi (przez to, że w dzieciństwie poparzyłam się wrzątkiem i mam swoje małe znamię), zgrabnych stópek, choć ze zbyt krótkim ostatnim paluszkiem i trochę krzywe ząbki, które w uśmiechu aż same się prostują 🙂
arlettax
6 października 2020 at 14:06Moje włosy ostatni raz podcinałam w zeszłym roku, a w tym roku na wiosnę postanowiłam diametralnie zmienić swoją fryzurę. I tak sobie odkładałam tę wizytę i odkładałam, aż w końcu 12 marca okazało się, że wybuchła pandemia i należy zostać w domu, więc nici z moje wizyty i fryzjera. W międzyczasie zamknięto zakłady fryzjerskie i nikt nie wiedział na jak długo. A moje włosy rosły i rosły, tylko sobie w domu farbowałam odrosty. Wtedy to podjęłam decyzję o tym, że będą długie, a ja będę je sobie w kok spinać, aby mi nie przeszkadzały i jakoś wyglądały. Teraz sobie to bardzo cenię – na upały fryzura idealna. A po umyciu cieszę się długimi włosami, już chyba dalej niż do ramion i jestem szczęśliwa, że je mam.
Ewelina
6 października 2020 at 14:09W swoim wyglądzie najbardziej lubię moje oczy. Są brązowe, duże i bardzo często przyciągają uwagę innych.
Jestem też dumna z mojej sylwetki, ponieważ bardzo długo i ciężko na nią pracowałam.
Paulina89
6 października 2020 at 15:30Czuję się piękna, bo w końcu zaakceptowałam siebie. Dla wielu z nas jest to proces długi i skomplikowany. W moim przypadku zakończony sukcesem – uśmiecham się do siebie ze świadomością, że jestem jedyna i niepowtarzalna, piękna. A najbardziej lubię w sobie coś, czego kiedyś nie mogłam zaakceptować – piegi. Irytowało mnie to, że jestem nimi upstrzona i nie mam tak jednolitego kolorytu skóry jak moje koleżanki. Z czasem jednak zrozumiałam, że to stanowi o mojej wyjątkowości. Każdy pieg jest inny, piękny na swój sposób tak samo jak każda z nas.
Aleksandra
6 października 2020 at 18:33Jeszcze z 10 albo 15 lat temu, gdy paradoksalnie oczywiście wyglądałam lepiej niż teraz, zaczęłabym się mocno zastanawiać nad odpowiedzią i z pewnością z niezadowoleniem stwierdziłabym, że nic. Przyszły jednak te lata, pojawiły się zmarszczki, cellulit, figura za sprawą dwójki dzieci się zmieniła, a ja powiedziałabym teraz, że…. lubię wszystko! Całokształt siebie. Nie znaczy to jednak, że wyglądam spektakularnie lepiej, oj nie, daleka jestem od ideału. W sumie każdemu fragmentowi ciała coś brakuje- twarzy gładkości, brzuchowi jędrności, włosom blasku, udom sprężystości, ale … dojrzałam, zaakceptowałam to, robię wiele by o siebie dbać, ale wiem, że czas leci i tego nie zmienię. W moim wyglądzie lubię wszystko, mimo, że nieidealne, to w sumie łączy się w całkiem fajną mnie 🙂
Magdalena G
6 października 2020 at 19:23Lubię to, że jestem w 100% naturalna i dzięki temu jestem sobą. Nie potrzebuję sztucznych paznokci, doklejanych rzęs czy tonu makijażu. Może nie od zawsze lubiłam siebie taką jaką jestem ale z czasem zaakceptowałam i pokochałam swoje krągłości i niski wzrost. Uwielbiam swoje gęste włosy, czarne rzęsy i pełne usta. To wszystko dodaje mi pewności siebie.
Jolly
6 października 2020 at 21:01Po mamie odziedziczyłam dłuuuuugie noooooogi 😀
Więc jeśli miałabym wybierać to właśnie to jest mój atut.
Uwielbiam zakładać spódniczki i eksponować to co mam najładniejsze. Od jakiegoś czasu intensywnie dbam o nie na siłowni, dzieki temu są piękne, smukłe i zgrabne.
Sylwia
6 października 2020 at 21:13Jestem dość samokrytyczną osobą,
dlatego to pytanie to dla mnie wyzwanie.
Myślę już z 15 minut jak odpowiedzieć na nie.
Po dłuższym namyśle stwierdziłam,
że swoje zęby po ich wyprostowaniu polubiłam.
Uśmiecham się zawsze gdy tego chcę,
ponieważ niczym już nie krępuje się :D.
Było to dla mnie ciekawe zadanie,
dzięki Ci redakcjo za nie!
AgaWojtk
6 października 2020 at 21:31Może nie są tak ponętne jak u Angeliny Jolie, a fakt, że jedna warga jest nieco mniejsza od drugiej, podobno sprawia, że moje usta mimo tej niedoskonałości mają w sobie, to „coś”,przez co przyznam, że i ja je uwielbiam! Chcąc więc jeszcze bardziej uwidocznić piękno moich ust lubię podkreślać je dobrym błyszczkiem. Dzięki niemu mogę mieć bez mankamentów i wręcz „gwiazdorskie” usta, kiedy tylko tego zapragnę, są one zadbane i kuszące, a ja urocza i piękna!
Martyna Sz
6 października 2020 at 22:12W moim wyglądzie najbardziej lubię… dystans do niego. Czuję się kobieco nie dzięki długim włosom, kształtnym piersiom czy umalowanym na czerwono ustom, lecz dzięki mojej wewnętrznej pewności siebie. Jestem piękna, ponieważ mam piękne wnętrze, które emanuje poza moją duszę – dlatego nie zwracam uwagi na wygląd i najbardziej lubię w nim dystans do własnego odbicia w lustro.
Adrianna Frąckowiak
6 października 2020 at 22:47„Być kobietą, być kobietą…” Aj, jak ja kocham być kobietą! Kocham czuć się kobieco i kocham gdy cała JA wykrzykuję sobą światu, że jestem kobieca. Co sprawia, że tak się czuję? Jest to wiatr rozwiewający moje długie włosy (czuję się niczym Marylin Monroe w jednej z pamiętnych sesji;) ) , mój uśmiech, spojrzenie nieznajomych, które jest szczere i przeszywające, mówiące mi, że jestem wyjątkowa. Czuję się kobieco gdy mój syn obejmuje mnie, spogląda mi w oczy i woła „Mamusiu jesteś piękna.” Czuję się kobieco gdy mój ukochany patrzy na mnie rozanielonym wzrokiem nawet gdy jestem poczochrana, w polarowym szlafroku, bez makijażu na twarzy. Czuję się kobieco gdy tańczę salsę, gdy stroję się w ulubione sukienki, gdy słyszę jak mój śmiech obija się głośnymi salwami o ściany. Czuję się kobieco, bo akceptuję samą siebie, bo kocham siebie i jestem spełnioną i szczęśliwą kobietą. Czasem słyszę: „Chcę być idealna.” „Muszę być ideałem!” „Tylko ideały są coś warte.” Gdy słyszę jak ktoś mówi takie zdanie – to aż mnie przechodzą ciarki. Naprawdę takie ważne jest dla współczesnych kobiet ślepe podążanie za resztą i próba zostania „ideałem?” Przecież ideał to ludzkie wyobrażenie i nie pomyślałabym o tym by stać się kimś takim – nie byłabym wtedy sobą. Kobiecość nie jest więc dla mnie byciem idealną. Za duże boczki czy biodra? To przecież więcej ciała do kochania! Trochę za duży nos? Z malutkim i zadartym wcale nie byłoby mi do twarzy! Kobiecość to kochanie samej siebie i stuprocentowa akceptacja swojej osobowości i ciała. Jeśli my jesteśmy pewne naszej kobiecości to zapewniam… wszyscy wkoło też ją zobaczą! 🙂 I jeżeli akceptuję siebie ze wszystkimi swoimi wadami – to nie ma rzeczy, której tak naprawdę w sobie nie lubię albo którą lubię najbardziej. Jestem jaka jestem, po prostu piękna na swój sposób. 🙂
Agnieszka (Vaka)
6 października 2020 at 22:57W moim wyglądzie najbardziej lubię malutki pieprzyk tuż pod obojczykiem, po prawej stronie. Jest położony w takim miejscu, że nie odsłaniają go nawet głębokie dekolty i przez większość czasu spoczywa sobie spokojnie na mojej skórze, nie odkryty przez nikogo poza mną i moim mężem. 😉 Jest to coś na wskroś mojego, tylko dla mnie i bardzo bliskich mi osób. W czasach wszechobecnego braku prywatności, gdzie w sieci udostępnia się dosłownie wszystko, warto zachować jedną, cenną rzecz poza oczami innych ludzi. 🙂 A mój pieprzyk jest wspaniały i unikatowy – w końcu mało prawdopodobne by istniało na świecie wielu ludzi z takimi samymi pieprzykami, położonymi dokładnie w tym samym miejscu.
Verona
7 października 2020 at 00:02Supermoc w sobie mam,
o której opowiem Wam.
Aby smutki szły w cień
i piękny był każdy dzień
zakładam różowe okulary, dobrą wróżką się staję
i swój słoneczny uśmiech każdemu rozdaję!
Bo cała magia w tym tkwi,
że dzielenie się radością z innymi ogrom szczęścia daje mi!
Z czarodziejską różdżką w dłoni na straży stoję
i o nic się nie boję.
Wszystkie kłopoty w mig uciekają,
bo moją Supermoc doskonale znają.
Cały świat czaruję,
szerokim uśmiechem szarą rzeczywistość koloruję.
Zarażam pozytywną energią wszystkich codziennie,
stosując ten oto przepis niezmiennie:
1 kilogram myślenia pozytywnego,
1 łyżka uśmiechu słonecznego,
szczypta dobrego nastroju i radości,
10 kilo serdeczności
2 szklanki pozytywnej energii wsypuję
i dobrym sercem częstuję.
Na koniec wszystko razem mieszamy
i tym dobrym smakiem wszystkich wokół zarażamy!
To jest mój przepis wypróbowany
od wielu lat stosowany!
Ze złym nastrojem radzę sobie śpiewająco dzień i noc,
bo wielka jest moja Supermoc!
Od razu lepiej się czuję,
bo blask i pewność siebie odzyskuję!
Dzięki temu nie udaję nikogo,
naturalnie jestem sobą i podążam swoją własną drogą,
realizuję swoje cele i marzenia,
nigdy się nie poddaję i dążę do ich spełnienia.
Każdego dnia odkrywam naturalne piękno na nowo,
rozkwitam i czuję się kobietą wyjątkową!
theresse52
7 października 2020 at 00:15Moje zęby są dla mnie wizytówką, moją ozdobą,
bo gdy się szeroko uśmiecham to jestem po prostu sobą!
Moja mama zawsze mnie uczyła,
żebym codziennie ząbki myła.
Każdego dnia powtarzała, że jak o nie starannie będę dbała,
to częściej będę się uśmiechała.
Bo uśmiech to ważna sprawa,
a w rodzinie to podstawa!
Problemy znikają, wszystko piękniejsze się staje
i w rodzinie tęcza radości na zawsze pozostaje!
Bez uśmiechu z domu nigdy nie wychodzę,
tylko każdego pozytywną energią zarażam po drodze.
Kiedy uśmiechamy się codziennie
wyglądamy pięknie i olśniewająco niezmiennie!
Uśmiech pewności siebie dodaje
koloruje szarą rzeczywistość i świat piękniejszy się staje!
Kiedy zdrowy i piękny uśmiech mamy
to sukces w życiu osiągamy.
Wielką radość czujemy,
gdy innych swoim uśmiechem obdarowujemy.
Za każdym razem kiedy się uśmiechamy,
wszystkich innych wokół pozytywną energią zarażamy!
Kiedy uśmiecham się radośnie,
zbędne kalorie w mig uciekają gdzie pieprz rośnie!
Z uśmiechem dłużej, bezstresowo żyjemy
i nowych przyjaciół zyskujemy!
Człowiek radosny, pełen słońca,
ma dobre serce, czystą duszę i jest szczęśliwy bez końca!
Bo tak niewiele nam potrzeba,
szeroki uśmiech i sięgamy nieba!
To skarb cenniejszy jest od złota,
więc uśmiechaj się zawsze wtedy kiedy przyjdzie ochota!
Uśmiech to wielkie bogactwo którym człowiek człowieka obsypuje,
najcenniejszy skarb który szary świat koloruje!
Dlatego kiedy produkty Sensodyne zastosuję,
piękny i zdrowy uśmiech zyskuję!
U – Uroku dodaje
Ś – Śmiejąc się szara rzeczywistość kolorowa się staje
M – Moc pozytywnych emocji wywołuje
I – I jest wielka radość, gdy wszystkich wokół nim obdarowuję!
E – Ewidentnie piękno duszy i serca wydobywa
C – Charakter człowieka odkrywa
H – Hipnotyzuje, uwagę wszystkich przyciąga, dodaje pewności siebie, jest magiczny i pięknie wygląda!
Kinga
11 października 2020 at 19:52Najbardziej lubię swoje kręcone włosy, które czasami żyją swoim życiem i które ciężko czasem okiełznać. Wśród moich koleżanek żadna nie posiada takich włosów. Nie jedna powtarzała i nadal powtarza, że chciałaby mieć kręcone czy falowane włosy niż proste druty. Niektóre mi tego nawet zazdroszczą. Staram się je trzymać w dobrej kondycji i mogę powiedzieć, że jest to mój atut. A oprócz włosów lubię w swoim wyglądzie to, że mam piegi. Kiedyś ich nie lubiłam. Tym bardziej kiedy dopadło mnie latem słońce, miałam ich mnóstwo. Ten efekt się wyostrzał. Chciałam jak najszybciej się tego pozbyć, więc używałam nagminnie kosmetyków z witaminą C. Pamiętam jeszcze wyciskany wieczorem sok z cytryny i później nakładanie tego na twarz. Teraz wiem, że nie był to zbyt dobry pomysł. Nie jedna chciałaby mieć piegi. Niektóre kobiety sobie je nawet domalowują. Więc teraz traktuję je również jak atut, bo wiem, że nie każda je ma:)
Kicak
12 października 2020 at 14:27Najbardziej lubię swoje czarne oczy i brwi – od dziecka zbierałam za nie komplementy, ale przede wszystkim sa identyczne jak u mojego Taty, którego od jakiegoś czasu niestety nie ma już z nami… Patrząc w lustro w swoje oczy czuje się trochę tak jak gdyby on na mnie patrzył (wiem że to naiwne, ale przynosi ukojenie)
Adrianna Frąckowiak
13 października 2020 at 23:07„Być kobietą, być kobietą…” Aj, jak ja kocham być kobietą! Najbardziej lubię w sobie i swoim wyglądzie właśnie tę KOBIECOŚĆ. Kocham czuć się kobieco i kocham gdy cała JA wykrzykuję sobą światu, że jestem kobieca. Co sprawia, że tak się czuję? Czym jest dla mnie owa KOBIECOŚĆ? Jest to wiatr rozwiewający moje długie włosy (czuję się niczym Marylin Monroe w jednej z pamiętnych sesji;) ) , mój uśmiech, spojrzenie nieznajomych, które jest szczere i przeszywające, mówiące mi, że jestem wyjątkowa. Czuję się kobieco gdy mój syn obejmuje mnie, spogląda mi w oczy i woła „Mamusiu jesteś piękna.” Czuję się kobieco gdy mój ukochany patrzy na mnie rozanielonym wzrokiem nawet gdy jestem poczochrana, w polarowym szlafroku, bez makijażu na twarzy. Czuję się kobieco gdy tańczę salsę, gdy stroję się w ulubione sukienki, gdy słyszę jak mój śmiech obija się głośnymi salwami o ściany. Czuję się kobieco, bo akceptuję samą siebie, bo kocham siebie i jestem spełnioną i szczęśliwą kobietą. Czasem słyszę: „Chcę być idealna.” „Muszę być ideałem!” „Tylko ideały są coś warte.” Gdy słyszę jak ktoś mówi takie zdanie – to aż mnie przechodzą ciarki. Naprawdę takie ważne jest dla współczesnych kobiet ślepe podążanie za resztą i próba zostania „ideałem?” Przecież ideał to ludzkie wyobrażenie i nie pomyślałabym o tym by stać się kimś takim – nie byłabym wtedy sobą. Kobiecość nie jest więc dla mnie byciem idealną. Za duże boczki czy biodra? To przecież więcej ciała do kochania! Trochę za duży nos? Z malutkim i zadartym wcale nie byłoby mi do twarzy! Kobiecość to kochanie samej siebie i stuprocentowa akceptacja swojej osobowości i ciała. Jeśli my jesteśmy pewne naszej kobiecości to zapewniam… wszyscy wkoło też ją zobaczą! 🙂
sunset
23 października 2020 at 12:30Świetne komentarze 🙂 i super nagrody! Tak trzymać dziewczyny!